środa, 1 lipca 2015

Rozdział 5

   Rozdział 5 
__________________________________

 Do sali wbiegało coraz więcej lekarzy. Nikt nie udzielił nam żadnej informacji. Pielęgniarka uspokajała nas jak tylko mogła, ale nikt nie mógł być spokojny tu chodziło o życie.....
Dlaczego jej nie dopilnowałam??

_____________________________________________

,, Oczami Nancy "

Siedziałam zamyślona na masce mojego samochodu. Jak ja mam w tydzień zarobić tyle kasy? Musiałabym oddać wszystkie swoje oszczędności a w ten sposób nie miałabym żadnych środków do życia. Po co im te pieniądze akurat w następnym tygodniu? 
Nie musieli podnosić stawki...
Dobra może dziewczyny mają trochę więcej chajsu, z tą myślą wstałam i weszłam do samochodu.
Odpaliłam silnik i szybko ruszyłam w drogę powrotną do domu. Ojciec wyjechał w delegację i nikogo oprócz dziewczyn nie będzie. W sumie to bardzo korzystna sytuacja ,ponieważ nie będę musiała się tłumaczyć co znowu robiłam tak późno po za domem.
Wjechałam do garażu i zaparkowałam w jedynym wolnym miejscu. Amy leżała pod jednym z samochodów. Tata udostępnia jej nasz garaż. Dobrze wie, że jest ona w bardzo trudnej sytuacji. Rodzice totalnie ją olali po tym jak skończyła osiemnaście lat, wywali ją na ulice i zdali na łaskę innych ludzi. Przyjaźnimy się od małego zawsze nam pomagała, dlatego wybłagałam ojca, żeby pozwolił jej zamieszkać u nas. Nie mówię, żeby był jakoś mega szczęśliwy z tego powodu. Ojciec zawsze uważał, że Amy należy do tej 
,, drugiej klasy" i nie chciał, abyśmy się z nią widywały. Tylko, że jego tak często nie było i nie wiedział co się z nami dzieje. Swoje zdanie o Amy zmienił dopiero po tym jak moja siostra zaczęła się głodzić, a ona codziennie pilnowała, żeby Rita zjadała śniadanie, obiad i kolację. Cieszę się, że mieszka z nami i jest tak blisko.
Lubię jej sposób bycia, zawsze jest taka odważna. W sumie muszę powiedzieć, że nie zawsze taka była.
To wszystko zmieniło się po tym jak jej rodzice zaczęli coraz więcej pić, do tego doszły jeszcze narkotyki. Ojciec kilka razy uderzył ją po pijaku. Amy nie wytrzymywała już tego, przez to wszystko sięgnęła po żyletkę. Nikt nie zauważył, że jest z nią, aż tak źle. Codziennie uśmiechała się i udawała, że wszystko jest dobrze. Niestety raz za mocno nacisnęła żyletkę na swoim nadgarstku i straciła przytomność. Została zabrana do szpitala. Lekarze nakazali szkolnemu psychologowi zapisać ją na jakieś spotkania dla osób z takimi samymi problemami.
Amy nie chciała chodzić na te spotkania. W szkole nikt nie dowiedział się o jej problemach. Sprawa była wyciszona, żeby nikt jej nie wyśmiewał i z niej nie szydził. Wszyscy uważali, że ma normalnych rodziców i całkiem udane życie. Nigdy nie opowiadała innym o swoim życiu, dlatego wprowadzała ludzi w błąd. Jedynymi osobami, które wiedzą o tym wszystkimi jestem ja i Rita...
Zapukałam delikatnie w maskę samochodu, żeby wsunęła się z pod auta, pod którym aktualnie leżała.
- Hej Amy, jeszcze pracujesz? Myślałam że już dałaś sobie na dzisiaj spokój.
- Cześć tak, ale zadzwonił facet i poprosił, żeby na jutro auto było gotowe. Zaproponował dwukrotnie większą cenę. Tylko dlatego się zgodziłam.
- Drake i jego kumple, kazali za tydzień przynieść więcej kasy... i potrzebuje twojej pomocy... ja nie mam tyle pieniędzy.

,, Oczami Zayna " 


Wróciłem do domu bardzo późno, ponieważ przy okazji wstąpiłem na chwilę do baru. Znaczy miałem zamiar być tam krótko, no ale jakoś tak się złożyło, że zajęło mi to trzy godziny.
Starałem się najciszej jak potrafię wejść po schodach na górę, ale specjalnie żeby nie obudzić innych nie zapaliłem światła . 
Potknąłem się o but stojący po środku korytarza, tym samym zrzucając z komody kilka zdjęć. Odgłos tłuczonego szkła było chyba słychać aż na ulicy. Sam upadek nie byłby taki bolesny gdyby nie fakt, że kawałek szkła wbił mi się w rękę.
Od razu zapaliło się światło, a chłopaki zbiegli na dół.
Zayn trzymał w kij do bejsbola, Harry pistolet, Liam jakoś rurkę, Louis komórkę, a Niall talerz i kanapkę.
Ach Ci chłopcy przygotowani na wszystko, nikt przed nimi nie ucieknie. 
Wszyscy oprócz mnie zaczęli się śmiać.

 - Wiesz mogłeś nas inaczej obudzić- powiedział przez śmiech Niall.
- Stary, nic ci nie jest?- Harry podał mi rękę.
No wreszcie ktoś normalny...
- Nie ale muszę wyjąć szkło z ręki i trochę tu ogarnąć bo rano znowu będzie tak samo.
- Ale wiesz, że jest już prawie szósta?- powiedział roześmiany Louis.
- Serio?
- No, nie wiem gdzie byłeś po wyścigach, ale trochę ci to zajęło.- powiedział Liam.
- Pojechałem do baru.
- Na pewno? Bo coś nie chce mi się wierzyć, że tyle czasu spędziłeś w klubie.- powiedział Lou.
- Tak byłem w klubie- powiedziałem - a teraz idę do łazienki.
- Dobra tylko nie zabij się po drodze.- krzyknął do mnie Harry, który poszedł do kuchni...

 No witam Was kochani. Dzisiaj w rozdziale dużo było o przyjaciółce Nancy- Amy. Kto już ją polubił- łapka w górę. Ale z tego Zayna niezdara. Jak myślicie co będzie w następnym rozdziale...
W sobotę jadę na tydzień do Ustki i nwm czy będę mieć dostęp do internetu. W każdym razie zaraz po powrocie postaram się pojawić się z nowym rozdziałem.
Podoba wam się rozdział? Piszcie w komentarzach:*

Do następnego rozdziału Pysiaczki:* :*

5 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba!!;-) rozdział bardzo przyjemnie się czytało tylko króciutki. Mam nadzieję że szybko dodasz następny!
    Udanego wyjazdu!
    Dużo weny i pozdrawiam!;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy coś ciężkiego aa Horan talerz i kanapkę to mnie rozwaliło :D
    Rozdział świetny chodź krótki,ale to nie zmienia faktu że był świetny :)
    Czekam na next i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham,kocham i jeszcze raz kocham
    Po prostu kocham
    Genialne *.*
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń