sobota, 17 października 2015

Rozdział 8

Rozdział 8

,, Patrzę na nią i boję się, że już nigdy nie zobaczę jej oczu, uśmiechu, dołeczków w policzkach... Co się stanie jak jej zabraknie?"
( Przepraszam Was jak tylko mogę za tak długą przerwę, ale dopiero dzisiaj dostałam laptopa po naprawie )
Wzięłam ostatni zakręt i przejechałam przez linię mety, chwilę później przekroczył ją Zayn. Jest! Wygraliśmy jeszcze tylko dwa wyścigi. Wysiadłam z samochodu, tłum piszczał, ktoś z trybun rzucił mi nawet jakąś maskotkę. Podniosłam ją i szybko ruszyłam w stronę Amy. 
- Hej, jak tam? 
- Ok ale silnik zepsuty, trzeba będzie go wymienić tyle, że nie jestem pewna co tak dokładnie się z nim stało.- powiedziała zamykając maskę samochodu.
- Nie ma szans żeby odpalić silnik? 
- Teoretycznie są, ale może się to źle skończyć. Nie obiecuje, że odpalenie go nie zakończy się wybuchem.- zaśmiała się, czasami nie ogarniam jej żartów. 
- Chodź zobaczymy jak poradzi sobie Rita.
- Ok, myślę, że jakoś da radę. W końcu mój wóz jest najlepszy w kraju.
- Jak zwykle skromna- uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- No co? Ja tylko tak mówię... A jak masz coś do tego jakim mechanikiem jestem, to poszukaj lepszego.
- Nie znajdę lepszego od Ciebie- przytuliłam ją.
-Dobra puszczaj, bo musimy się pospieszyć o ile nie chcemy przegapić wyścigu.
Chwilę później byłyśmy już tuż przy trybunach, kiedy usłyszałam krzyk dziewczyny.
- Za chwilę przyjdę do Ciebie tylko coś załatwię.- powiedziałam do Amy.
- No problem, tylko się pośpiesz.
Amy odeszła a ja szybko ruszyłam w stronę z której usłyszałam krzyk. Zobaczyłam Greg'a trzymającego dziewczynę za szyję i Lukas'a celującego w nią bronią. Co oni do cholery tutaj robią?
Mówiłam, żeby nie przychodzili na wyścigi. I czego chcą od tej dziewczyny? Podeszłam bliżej, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Patrzyłam się czy czasami nie zostałam zauważona, kiedy prawie potknęłam się o czyjąś nogę. 
- Szlag.- wyrwało mi się, na całe szczęście silniki samochodów zagłuszyły to co powiedziałam. Osobą, przez którą prawie mnie zauważyli był Zayn. Tak Zayn Malik- ten sam który od kilku tygodni zatruwa moje życie i myśli. Popatrzyłam w jego czekoladowe oczy. Wyglądał na przestraszonego. Nie? Chyba bardziej zdziwionego. Kucnęłam przy nim. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam szeptem.
- O to samo mógłbym spytać również Ciebie.- odpowiedział.
- Dobra nie ważne, później o tym pogadamy.
Wsłuchałam się w to co mówią Greg i Lukas. Dziewczyna nieźle się wplątała, trochę tak jak ja tyle, że ona nie ma kasy i... lepiej nie kończyć.
- Czas się pożegnać ze wszystkim kochanie- powiedział Greg i puścił dziewczynę, która upadła na kolana.Po policzkach dziewczyny spływały łzy.
- Do zobaczenia w piekle księżniczko. - powiedział Lukas po czym pociągnął za spust.- O ile w ogóle istnieje.- zaśmiał się głośno. Dziewczyna upadła z hukiem na trawę.
 


- Co za...- zatkałam usta Malikowi.
- Cicho durniu, chcesz skończyć tak jak ona?- kiwnął głową na nie.- No to bądź cicho, z nimi się nie dyskutuje. I lepiej żebyś nigdy nie miał z nimi na pieńku. Chyba, że jesteś super wyszkolony, wtedy masz jakieś szanse na przeżycie...Dobra odsunę swoją rękę, ale bądź cicho bo inaczej powystrzelają nas jak kaczki.- odsunęłam swoją dłoń.
- Okej co to było do  jasnej cholery, możesz mi wytłumaczyć?
- Ludzie, których powinieneś unikać.- wstałam.
Stałam i patrzyłam się na Zayna.
- Wstaniesz, czy mam Ci wysłać specjalne zaproszenie?
- Co mówiłaś? - Jezu czy on w ogóle słucha tego co się do niego mówi.
Podałam mu rękę i pomogłam wstać.
- Chodź za chwilę mamy kolejny wyścig.
- A co z tą dziewczyną?
- Spokojnie oni wszystko posprzątają, nie masz się co martwić. A teraz rusz się bo musimy wygrać ten wyścig. 
- Dlaczego Ci tak na tym zależy? Przed chwilą zastrzelili jakąś dziewczynę, a ty przejmujesz się się tylko wyścigiem.
- Bo..
- Bo co ,oświeć mnie? - przysunął się bliżej mnie, tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
- Bo mam problemy ok?
- Jakie?- spytał, patrząc się w moje oczy z ciekawością.
- Co Cię to tak interesuje?
- Chyba mam prawo wiedzieć o co chodzi, szczególnie po tym co się przed chwilą stało. Czy ty ich znasz? 
- Tak,  mam małe porachunki z ich szefem.Potrzebuje kasy, żeby spłacić dług. Zadowolony? 
- A twój ojciec nie może go spłacić?- odsunął się trochę ode mnie.
- On o niczym nie wie, a nawet jeśli to myślę, że nie wziął by tego na poważnie.
- Dobra, ale dlaczego spłacasz jakiś dług? Trochę tego nie ogarniam.
- Jezu, nie ważne ,lepiej żebyś  się w to nie wplątywał to mój problem. I nie musisz wszystkiego rozumieć- odwróciłam się, żeby odejść.
- Tylko, że ja chcę Ci pomóc.- powiedział.
- Mi nie da się już pomóc.- Zayn złapał mnie za rękę i  mocno przytulił. To było dziwne, ale tego potrzebowałam, potrzebowałam odrobiny miłości, czułości, zrozumienia. Jezu dlaczego on tak cudownie pachnie. Osunęłam się od niego. 
- Dziękuję- powiedziałam.




Hej misie przepraszam, że mn tak długo nie było. Laptop, teraz problemy rodzinne i do tego szkoła. Naprawdę przepraszam. Możecie mnie zbesztać. Mam nadzieję, że rozdział jest ok. Niesprawdzony jak na razie. Za wszystkie błędy przepraszam. Kocham WAS!!!! Do następnego.

Proszę o komentarz to ważne:)