sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 7

          Rozdział 7              _____________________________________

 Trzymam jej zimną rękę z nadzieją, że otworzy swoje oczy i popatrzy na mnie z tą samą radością co zawsze, że zaśmieje się z moich dziadowskich żartów. 
______________________________________


 Doszliśmy do biura dyrektora. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Razem z Jeremim weszliśmy do pomieszczenia. Dyrektor szkoły był całkiem młody. Stara się przekonać Nas wszystkich że uczenie się cool. Nawet mu się to udało, coraz więcej osób przychodzi na zajęcia. Dopiero po chwili zauważyłam, że  na krześle na przeciwko dyrektora siedziała Amy. Zapomniałam wspomnieć, że po tym wszystkim co przeszła, zmieniła swoje zachowanie.
 Stała się bardziej buntownicza, zaczęła częściej wdawać się w bójki. Miała problemy z zaliczeniem jednego roku. Ciekawe co znowu przeskrobała, żeby tylko nie musiała zostać w kozie bo inaczej ze startu na wyścigu nici.
- Dobrze Amy, mam nadzieję, że się zrozumieliśmy?- spytał dyrektor.
- Tak panie dyrektorze.- powiedziała.
- I mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy, bo inaczej będę musiał panią zawiesić.
- Dobrze rozumiem.- powiedziała Amy, po czym wstała i udała się do drzwi. Złapała za klamkę i  odwróciła się w stronę Pana Robertsona ( dyrektora ).
- Do widzenia.- otworzyła drzwi i wyszła.
- Do widzenia, do widzenia.- powiedział dyrektor, który chyba nie zauważył faktu, że Amy już wyszła.
- O Dzień dobry.- Pan Robertson wstał i podszedł do Nas.- Ty pewnie jesteś nowym uczniem- zwrócił się w stronę Jeremiego. 
- Tak, przyszliśmy po plan lekcji.- chłopak uśmiechną się serdecznie.
- Ojej no tak zapomniałem.- dyrektor podszedł do biurka i zaczął uporczywie czegoś szukać w szufladach.- Jest...proszę.- podał kartkę Jeremiemu.
- Dziękuję.- odpowiedział chłopak. Dyrektor poklepał go delikatnie po ramieniu.
- Nancy mam do ciebie jedną prośbę.
- Tak proszę Pana.
- Oprowadzisz Jeremiego po szkole?
- Dobrze, ale nie musimy wrócić na lekcję?
- Nie nie później wytłumaczę wszystko Pani Benson. Nie musicie się o to martwić. A teraz muszę Was przeprosić, mam kilka spraw do załatwienia. 
- Do widzenia- powiedzieliśmy razem z Jeremim i wyszliśmy z gabinetu.

,, Po lekcjach"

Została ostatnia lekcja, na której raczej nie zagoszczę. Wyszłam z budynku i udałam się w stronę samochodu. Amy czekała już na mnie w aucie. Wsiadłam, a ona od razu zapaliła silnik. Jechałyśmy do domu. Po drodze dowiedziałam się, że rano Amy wdała się w bójkę z jakimś chłopakiem. Podobno oberwał tak, że nie mógł podnieść się z podłogi. Nie pochwalam takiego zachowania, ale jakby nie było sam ją sprowokował. Dojechałyśmy do domu i zaczęłyśmy szykować się do wyścigu. Opowiedziałam Ricie o Jeremim i tym jak udało mi się wykiwać nauczycieli. 
Amy sprawdzała samochody, a my zbierałyśmy potrzebne rzeczy.
O 17:00 wyjechałyśmy z domu. Każda innym samochodem, dla pewności. Dojechałyśmy na miejsce gdzie odbywały się wyścigi. 
Wysiadłyśmy z samochodu.
- Amy coś jest nie tak z autem.- powiedziała moja siostra.
- Dobra zaraz sprawdzę, weź mój wóz.
- Dzięki, Nancy chodź zobaczymy kiedy wyścig.- siostra pociągnęła mnie w stronę trybun.

,, Oczami Harrego ''

 Przyjechałem na wyścig trochę później niż chłopaki. Zaparkowałem niedaleko trybun. Wysiadłem z auta i zauważyłem że nad silnikiem samochodu stojącego obok pochyla się jakaś laska. Muszę przyznać miała mega tyłeczek, aż chciałbym ją klepnąć i złapać jej pośladki w moje ręce. 
Usiadłem na masce samochodu i zorientowałem się, że zapomniałem zaciągnąć ręczny. Niestety było za późno ,ja upadłem na ziemie ,a moje auto rąbnęło w drzewo. Usłyszałem śmiech i podniosłem głowę. Dziewczyna, która przed chwilą sprawdzała coś w aucie stała nade mną i nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Wyciągnęła do mnie rękę i pomogła mi wstać.
Otrzepałem spodnie z piasku. 
- Twój samochód już raczej nie pojedzie w dzisiejszym wyścigu.- powiedziała.
- Taa raczej nie, zostaje mi tylko kibicowanie kumplom... a tak w ogóle  jestem Harry.- podałem rękę dziewczynie.
- Ja Amy.-odwzajemniła gest.- wiesz muszę wracać do roboty.
- Okej nie ma sprawy ja też już idę.
Amy pochyliła się znów nad silnikiem, a ja jeszcze raz popatrzyłem na jej boski tyłek. Ona musi być moja.

,, Oczami Nancy "

To jakieś żarty jak to mamy jechać w parach? I w dodatku z kimś obcym. Ja potrzebuję kasy z wygranej w tym wyścigu, a jak trafię na kogoś słabego to nie mam szans na wygraną.
Wszyscy którzy zgłosili się do wyścigu stali pod trybunami, gdzie stał organizator i wyczytywał nazwiska.
Czekałam z niecierpliwością, aż wyczyta moje imię.
- Nancy Blame.-nareszcie.- Zayn Malik.- co?
Gościu w gejowskim ubraniu, że co?
Ja mam z nim jechać?
Nie to jakiś żart powiedzcie, że za chwilę wyskoczy ktoś z kamerą i powie, że to był zwykły wkręt.
Boże... Dobra Nancy weź się w garść, dasz radę, on jest całkiem dobry. Przynajmniej wiem, że mam duże szanse na wygraną.
 W pierwszym wyścigu miałam wziąć udział ja, Zayn, Jake, Victoria, Emili, Ivan.
Podeszłam do mojego ,, partnera ".
- Dobra, mam prośbę nie schrzań tego, to dla mnie bardzo ważne.
- Okej, okej damy radę.
- Mam taką nadzieję- powiedziałam i odeszłam.
Dlatego, że zostało nie wiele czasu do naszego pierwszego wyścigu, podjechałam na linię startu. Za mną stanął Malik swoim białym autem. Założyłam swoje,czarne, skórzane rękawiczki, bez palców które zawsze mam podczas wyścigów. Związałam włosy w wysoki kucyk i odpaliłam silnik. 


 Jakaś dziewczyna zaczęła odliczać od trzech. Kiedy powiedziała zero zamachnęła się flagą, a ja ruszyłam z piskiem. Jest to mój numer rozpoznawczy, fakt, że przez to szybciej zużywają się opony. Popatrzyłam w lusterko i zobaczyłam, że Malik jest zaraz za mną. Niech tylko niczego nie spieprzy bo będzie po mnie.
Wrzuciłam najwyższy bieg i zupełnie zatraciłam się w wyścigu.
Kibice krzyczeli i dopingowali nas jak tylko mogli. Takie okrzyki potrafią pomóc i dać kopa do jeszcze szybszej jazdy.
Czasami kibice są ważniejsi od tego jak jesteś przygotowany bo to oni motywują zawodników do działania...

 Hej kochani przepraszam Was za tak długą nieobecność. Chciałam trochę więcej czasu poświęcić przyjaciółkom i rodzinie. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, mógł być dłuższy. Jak wam mijają wakacje? Już nie wiele zostało wolnego trzeba z niego korzystać :)

 Do następnego pysiaczki :* :* :*











3 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) Szkoda,że taki krótki :)
    Czekam na naxt i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział,tylko szkoda że krótki ale to nic :)
    Oczekuje na kolejny i weny życzę :* //Natalia xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że nie skomentowałam ;)
    Bardzo fajny rozdział ;) Harry i Amy? Hmm... jego myśli są nie do okiełznania :D
    Ciekawa jestem co napiszesz w następnym rozdziale ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń