niedziela, 17 lipca 2016

Rozdzdział 11

 Rozdział 11

,, Siedzę na pustym korytarzu, dookoła nie ma ani jednej, żywej duszy. - Kochanie powiedz mi że to tylko sen, uszczypnij i powiedz, że to tylko głupie złudzenie. " 

,, Oczami  Nancy "

Dobrze wiem, że nie powinnam tego robić. I pewnie przez następne kilka tygodni moja podświadomość będzie mi to wypominać. 
Chrzanić to muszę chociaż raz przestać się zamartwiać i zacząć żyć chwilą. Po raz pierwszy poczułam motylki w brzuchu. Przyjemny dreszcz rozszedł się po moim ciele, kiedy Zayn położył rękę na mojej talii. Oderwaliśmy się po chwili namiętnego pocałunku. 
- No wiesz myślałem, że lepiej całujesz.- zaśmiał się. 
Wiem, że tylko żartował, było to widać w jego oczach. 
- Świnia- walnęłam Malika w klatkę piersiową, obróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia. 
Zatrzymała mnie ciepła dłoń Zayn'a na moim ramieniu.
Kiedy stałam do niego plecami on przytulił mnie dając poczucie chwilowego bezpieczeństwa
- Przecież wiesz, że żartowałem.- wyszeptał mi do ucha a ja poczułam ciepło rozchodzące się po moim ciele od karku aż po koniuszki palców.
- Nie brzmiało to jak żart.- zaśmiałam się w duchu z tego jak dobrą aktorką potrafię być. 
- Oj no weź.- Malik mocniej obiął mnie w tali. 
- W ramach przeprosin, pozwolę Ci się podwieźć do domu.
- Osz ty, specjalnie to zrobiłaś.- obróciłam się przodem do Zayn'a. 
- Może tak, może nie.- powiedziałam ze śmiechem. 
Malik ukrył twarz w dłoniach.
- Bosz, dałem się wkręcić, ale niech już Ci będzie, wskakuj do samochodu. Tylko nie myśl, że następnym razem też dam się tak wykiwać.- chłopak pogroził mi palcem.
- Zobaczymy.- wystawiłam mu język jak mała dziewczynka.
Nie wiem dlaczego, ale przy Zayn'ie czułam się swobodnie.
Otworzyłam drzwi od jego białego, sportowego Audi i wygodnie usadowiłam się na przednim siedzeniu. Patrzyłam na to jak chłopak kręci z niedowierzaniem głową i po chwili również wsiada do auta. Droga do mojego domu minęła całkiem spokojnie, od czasu do czasu razem z Zaynem wybuchaliśmy śmiechem. W radiu leciała moja ulubiona piosenka Alan Walker- Sing me to sleep(włącz).
-Ooo- wyciągnęłam rękę, i w tym samym momencie co Malik chciałam podgłośnić radio. Nasze dłonie przez chwile się spotkały, przez co poczułam przyjemne prądy w palcach dłoni. 
*******
Kiedy dojechaliśmy pod mój dom zauważyłam, że światła w kuchni są zapalone. Pewnie Rita znów nie może usnąć.Pożegnałam się z Zaynem i podziękowałam mu za podwózkę. Otworzyłam bramkę, przeszłam przez dróżkę wyłożoną kamieniami, prowadzącą prosto do drzwi frontowych mojego domu. Obróciłam się na pięcie w stronę gdzie stał samochód Zayn'a, pomachałam mu ostatni raz i weszłam do domu. Ściągnęłam swoje buty, zdjęłam swoją skórzaną kurtkę i powiesiłam ją na metalowym wieszaku w przedpokoju. Już miałam iść na górę, kiedy usłyszałam głos mojego ojca, który wołał mnie do kuchni.
Niech to szlag. Nancy spokojnie, jesteś dobrą aktorką coś wymyślisz.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Czułam się jakbym szła na ścięcie, w rzeczywistości chyba tak było.
Weszłam do kuchni jak gdyby nigdy nic i podeszłam do szafki, z której chwilę później wyjęłam szklankę. Napełniłam ją do połowy wodą i przyłożyłam do ust.
- Wołałeś mnie? - spytałam po chwili mojego ojca. 
- Tak, wołałem.- odpowiedział zdenerwowany.- A teraz powiedz mi łaskawie gdzieś ty dziecko była. Jest już 2 druga w nocy, a jak mniemam musisz jutro być na 8 w szkole. I komu tak machałaś na pożegnanie, co?
- O Jeju, co się tak pieklisz. Byłam u koleżanki i byłabym o wiele wcześniej, gdyby nie zepsuł mi się samochód. A tak musiałam dzwonić po kolegę, który mógł przyjechać dopiero o pierwszej. Nie chciałam iść na piechotę, bo jak sam mi mówiłeś niebezpiecznie jest chodzić nocą po mieście. Tak po za tym jutro mamy lekcje dopiero o 10, bo odwołali nam pierwsze lekcje, więc twoje zamartwianie się o mnie było bezpodstawne. 
- Mogłaś zadzwonić, że będziesz później.- powiedział wymachując rękami ze zdenerwowania.
- Przed wyjazdem wyraźnie dałeś nam do zrozumienia, że mamy do Ciebie nie dzwonić ponieważ masz ważne sprawy i nie chcesz, żeby ktoś przeszkadzał Ci, podczas Twojej nieobecności. 
Ojciec zrobił wielkie oczy. Co? Prawda boli tato.
- Po za tym i tak byś nie odebrał.- odwróciłam się i odstawiłam szklankę do zmywarki.
- A teraz przepraszam Cię, ale idę spać. W końcu muszę być wyspana jutro w szkole.
Wyszłam z kuchni, tym samym chcąc zakończyć moją rozmowę z ojcem. 
- Stój młoda damo, masz szlaban. Nie możesz wychodzić z domu. Zrozumiano?
Prychnęłam pod nosem. Za co niby dał mi ten szlaban?
 I tak będę wychodzić, chyba nie sądzi, że się go posłucham?
- Spoko, jak zawsze. Szlaban za nic.  
Odwróciłam się na pięcie i szybko wbiegłam po schodkach na górę.
Z impetem wpadłam do mojego pokoju, wskoczyłam na łóżko, wcześniej przepierając się w piżamę. Moją piżamą były krótkie czarne spodenki i szara bluzka z napisem ,, Sleeeeeeep".
Przykryłam się fioletowo- niebieską kołdrą ze ślicznymi wzrokami.
To był jeden z najlepszych a zarazem jeden z najgorszych dni.





 Dzień dobry, No bardziej Dobranoc, ale to wszystko jedno. Oj już długo nie było rozdziału. Wiem ale jakoś nie mogłam się zebrać do jego napisania. Przepraszam Was Kochani za tak długą zwłokę, ale musiałam odnaleźć równowagę i motywację, aby móc dalej pisać. Tak sobie myślałam i myślałam i wymyśliłam, że w ramach rekompensaty w sierpniu zrobię maraton. Co Wy to Misiaczki? :D Polegało by to na przykład na tym, że przez tydzień będę codziennie dodawać rozdziały. <3 

Do następnego Kochani <3333 

 Rozdział nie sprawdzony:D , jeszcze nie...:D:D:D:D

niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 10

 Rozdział 10 

,, -Kochanie otwórz oczy, błagam - mówię szeptem, chociaż wiem, że już mnie nie słyszy..."


,, Oczami Nancy "

W oddali zauważyłam Ritę, szła ,nie ona wręcz biegła w moją stronę. 
- Co ty taka rozweselona? - spytałam kiedy znalazła się obok mnie. 
- A tak jakoś, no wiesz.- powiedziała z uśmiechem. 
Od dawna nie widziałam, żeby była aż tak szczęśliwa.
- Nie nabierzesz mnie na to.- odparłam rozbawiona- mów co się stało? 
Rozejrzała się wokoło. 
- Dowiesz się w domu.- jak zawsze, ona nigdy nie może powiedzieć nic wprost. 
- Trochę za dużo tutaj ludzi- dodała Rita po chwili.- Chodź znajdźmy Amy i jedźmy do domu, bo już trochę późno i ojciec może za chwilę wrócić z pracy. 
- Jedźcie pierwsze, ja muszę coś jeszcze załatwić.
- Dobra, ale ja nie będę Ciebie kryć przed ojcem, sama się wytłumaczysz. 
- I tak miał dzisiaj do późna zostać w pracy, więc nie będzie problemu. 
- No okej, jak sobie chcesz.- odwróciła się i ruszyła w poszukiwaniu Amy.

,, Oczami Zayna "

Trochę się zagadałem z kumplami i tak jakoś wyszło, że siedziałem z nimi z dwie godziny na trybunach. To taka mała imprezka dla zwycięzców, zazwyczaj na niej nie zostaje, bo uważam, że to strata czasu, ale głupio mi było odmówić kumplom.
Jako, że nic nie piłem, w odróżnieniu od innych, mogłem siąść za kółkiem. Pożegnałem się ze wszystkimi i poszedłem na parking, gdzie zostawiłem moje Audi S8, oczywiście po małym tuningu. Kiedy wyjeżdżałem z parkingu zauważyłem Nancy. Siedziała na masce samochodu, trzymając twarz w dłoniach. Momentalnie chwyciłem hamulec. Wyłączyłem silnik i wyszedłem z samochodu. Podszedłem i usiadłem na masce obok brunetki.
Dziewczyna szybko obróciła głowę w moją stronę. Patrzyłem w jej cudowne zielone oczy, które w świetle gwiazd wyglądały jeszcze piękniej niż zazwyczaj. 
-Ugh..to ty... Czego chcesz.- odparła oschle.
- Spokojnie, chciałem tylko spytać co się stało, ale najwyraźniej nie masz ochoty mi o tym mówić.- powiedziałem i odepchnąłem się od maski auta. Nie przeszedłem nawet dwóch kroków, kiedy poczułem dłoń zaciskającą się na moim nadgarstku. 
- Zayn, poczekaj... przepraszam.
-  Nie masz za co, ale wyżyj się na kimś innym. Ja jakoś nie mam na to ochoty.- odwróciłem się i ruszyłem do mojego Audi. 
- Zayn...poczekaj...Zayn!! Do cholery jasnej stój. Zatrzymaj się Zayn!- Nixy przybiegła do mnie. 
- Co? Chcesz mi jeszcze coś powiedzieć? - otworzyłem drzwi od samochodu.- Wiesz nie mam wieczności, jak coś chcesz to się streszczaj. 
- Mógłbyś przestać.
- O co Ci chodzi? - powiedziałem unosząc brew do góry.
- Nie zachowuj się jak dupek. 
- Przepraszam, ale sama zaczęłaś.- uśmiechnąłem się do niej sztucznie. 
- Nie chciałam, okej? Po prostu  wpakowałam się w kolejne gówno, o którym i tak nie mogę Ci o tym powiedzieć.
- Dlaczego? 
- Bo nie chce, żeby Ci się coś stało Zayn. - powiedziała z wyraźnym smutkiem w głosie.
- Nie martw się nic mi nie będzie.
- A właśnie, że tak. Oni nie mogą wiedzieć, że jesteś w to zamieszany. Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało.- o czym ona mówi?
- Ale co może mi się stać? Myślę, że powinnaś komuś o tym powiedzieć. Problemy trzeba rozwiązywać wspólnie.
- To nie jest takie proste Zayn. Oni mogą kontrolować, każdy mój ruch. Oni znają wszystkie moje słabe punkty, nie chce żebyś ty był jednym z nich.- zauważyłem w jej oczach kilka łez.
Pogłaskałem ją po policzku. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Szybko zabrałem rękę. Dziewczyna przysunęła się w moją stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze z każdą chwilą były coraz bliżej. Chrzanić to, złapałem jej twarz w dłonie i wykonałem pierwszy ruch. Pocałowałem ją namiętnie, brunetka wplotła palce w moje włosy. 





 

Hej kochani, tak wiem wiem, przerwałam w takim momencie, jestem zła, ale nie zabijajcie ( unosi dłonie w geście obronnym ) Długo nie było rozdziału, co po części wynika z mojego lenistwa, ale też z braku czasu. No ale nareszcie mamy (proszę o fanfary ) Rozdział 10. Wow no, no historia się Nam rozkręca :) Dziękuję Wam za tyle wyświetleń i komentarzy. To bardzo motywuje do działania <333

Do następnego misiaczki <3 

PS piszcie jak się podoba :)






 

środa, 13 stycznia 2016

Kochani!!!

Hej kochani przepraszam, że nie jest to rozdział. Powiem tak rozdział pojawi się już niebawem jest już w połowie gotowy, tylko nie mam czasu żeby go skończyć i tak troszkę wena się popsuła, ale no cóż dam radę. <3 
Zapraszam na moje dwa nowe blogi. 

Spurious 

Suicide będzie takim smutno- wesołym blogiem. Zresztą zobaczycie. Tylko proszę przeczytajcie notkę przed prologiem.

Suicide 

Zapraszam do czytania i komentowania. Nie przynudzam i widzimy się za tydzień . Pewnie po tym jak poprawię biolę :P <33 

Heh jutro moje urodzinki, chciałam Wam zrobić prezent w postaci  rozdziału no, ale nie udało się. :(

środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 9

Rozdział 9

 ,, Ona była, jest i będzie na zawsze tą jedyną"

- Chodź ..może już.. pójdziemy-podrapał się po karku.
Chyba nie jest przyzwyczajony to takich sytuacji. W sumie ja też nie. 
- Ok, bo zaraz zaczną bez nas. 
****
Ostatni wyścig się zakończył. Na całe szczęście udało nam się wygrać, chociaż nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o tym co do mnie powiedział. Czy on na prawdę tak myśli? Nie wiem...Jezu mam mętlik w głowie. Przy nim czuje się inaczej, nie wiem po prostu...Jest strasznie wkurzający, ale jest w nim coś co przyciąga mnie do niego.
Nie Nancy uspokój nie pozwól się omotać wokół palca. Pamiętaj co mówił Jack * Nie ufaj nikomu oprócz siebie* Ale tak się nie da.

,, Oczami Rity"

Jest całkiem nie źle, razem z Louisem, chyba tak ma na imię ten chłopak, zajęliśmy drugie miejsce. Muszę przyznać, że ma talent. No i jest mega przystojny, ale nie zwróci uwagi na takiego tłuściocha jak ja. W ogóle nie wiem jak on jest w stanie na mnie patrzeć, wyglądam jak świnia. Gruba, tłusta świnia. 
Poszliśmy odebrać nagrodę. Przy wchodzeniu na podest, który był ustawiony na takiej niby scenie, potknęłam się i gdyby nie Louis prawdopodobnie rozbiłabym sobie głowę. Chłopak trzymał mnie w silnych ramionach. Wyglądało to trochę jakbym była panną młodą. W chwili kiedy chciałam zejść, żeby mu ulżyć, cała widownia zaczęła gwizdać i krzyczeć ,,Całuj, całuj" Boże myślę, że moje policzki nie mogły być bardziej bordowe niż w tamtej chwili. 
-Dobra postaw mnie na ziemi. Jestem ciężka.- powiedziałam.
- Jesteś lekka jak piórko.-odpowiedział.
Taa na pewno mówi tak, żeby mnie pocieszyć. Chyba nie widzi tej oponki na moim brzuchu i grubych ud. Chłopak postawił mnie delikatnie na ziemi.
- Dzięki.-powiedziałam, chowając za włosami moje czerwone ze wstydu policzki. Staliśmy na ,,scenie'' czekając na wręczenie nagrody. Louis przybliżył się do mnie.
- Jesteś piękna, kiedy się rumienisz.-powiedział.
Nie no widział, jeju teraz to już na pewno nie mam u niego szans. Chwila...powiedział piękna? Odebraliśmy nagrodę, a ja chciałam jak najszybciej zejść ze sceny, ale uniemożliwiła mi to ręka Louisa. Złapał moją rękę i podniósł wysoko do góry, w geście zwycięstwa. Chyba się myliłam, jak wtedy byłam bordowa, to teraz moje policzki muszą płonąć.Chłopak opuścił ręke, ale nie rozłączył naszych dłoni. Dziwnie czułam się z faktem, że trzyma moją rękę ktoś kogo prawie nie znam. Fakt widziałam go już kilka razy na wyścigach, ale nic po za tym. Zeszliśmy ze sceny, a on nadal trzymał moją dłoń. No nie to żeby mi to przeszkadzało, ale to troszkę dziwne. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam na swoje buty. W tym momencie wydawały mi się nadzwyczaj interesujące. Louis złapał mój podbródek i uniósł go do góry. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Jego twarz była coraz bliżej mojej. Po chwili poczułam jego usta na swoich. Na początku było to delikatnie muśnięcie. Każdy kolejny pocałunek był mocniejszy, bardziej zachłanny. Oddawałam każdy z nich. Nie wiem co się ze mną działo. Nie potrafiłam na tym zapanować, ba nie chciałam. Louis przesunął językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o wstęp. Nasze języki tworzyły jedną wspólną całość. Chłopak jęknął z podniecenia. Oderwaliśmy się od siebie dopiero kiedy zabrakło nam tchu. Dobra. Nie jestem pewna co tutaj się stało? Czy on na prawdę mnie pocałował? Próbowałam odwrócić wzrok, ale to było wręcz niemożliwe. Patrzyliśmy się na siebie. Miałam ochotę jak najszybciej stamtąd uciec. I w sumie gdyby nie ręka Louisa udałoby mi się to wykonać. 
- Nie uciekaj. -powiedział.
- Ja...przecież nigdzie nie chciałam uciec.
- Twój wzrok mówił co innego. -powiedział z lekkim rozbawieniem.
- Po prostu coś Ci się przewidziało.
-  Nie mów, że żałujesz tego pocałunku? 
- Pozostawię to bez odpowiedzi. - odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Chwilę później usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa. 
- Czekaj.
- Tak? Coś się stało?
- Ymm, mogłabyś podać mi swój numer. 
- No, ok daj telefon.- chłopak podał mi urządzenie. Wstukałam w klawiaturę mój numer i oddałam Louisowi. 
- Teraz przynajmniej będę miał z tobą kontakt. - powiedział z uśmiechem. Ale on ma śliczny uśmiech. Normalnie aż nogi mi mięknął. 
- Dobra ja wracam do chłopaków. Będę dzwonić..Nie zapomnij o mnie.- rzucił i tyle go widziałam. Rozejrzałam się dookoła. 
- Ciebie? ...Nigdy.-powiedziałam szeptem. 
Cholera czy on...?Czy ja właśnie przed chwilą podałam mój numer? Powiedział, że zadzwoni. Kurde normalnie skakałabym ze szczęścia, ale tak trochę nie wypada. Chociaż kto mi zabroni? Zaczęłam skakać, normalnie jak jakaś mała dziewczynka, która dopiero przed chwilą dostała swoją wymarzoną lalkę. 


Hej kochani<3 Nowy rozdział , możliwe że nowa miłość. Ehh nie wiem co mam Wam powiedzieć. Nie potrafię się wytłumaczyć. Po prostu dałam ciała na całej linii. Przepraszam. Nie wiem ostatnio nic nie potrafię zrobić dobrze.. 

Do następnego misiaczki <3


 

sobota, 17 października 2015

Rozdział 8

Rozdział 8

,, Patrzę na nią i boję się, że już nigdy nie zobaczę jej oczu, uśmiechu, dołeczków w policzkach... Co się stanie jak jej zabraknie?"
( Przepraszam Was jak tylko mogę za tak długą przerwę, ale dopiero dzisiaj dostałam laptopa po naprawie )
Wzięłam ostatni zakręt i przejechałam przez linię mety, chwilę później przekroczył ją Zayn. Jest! Wygraliśmy jeszcze tylko dwa wyścigi. Wysiadłam z samochodu, tłum piszczał, ktoś z trybun rzucił mi nawet jakąś maskotkę. Podniosłam ją i szybko ruszyłam w stronę Amy. 
- Hej, jak tam? 
- Ok ale silnik zepsuty, trzeba będzie go wymienić tyle, że nie jestem pewna co tak dokładnie się z nim stało.- powiedziała zamykając maskę samochodu.
- Nie ma szans żeby odpalić silnik? 
- Teoretycznie są, ale może się to źle skończyć. Nie obiecuje, że odpalenie go nie zakończy się wybuchem.- zaśmiała się, czasami nie ogarniam jej żartów. 
- Chodź zobaczymy jak poradzi sobie Rita.
- Ok, myślę, że jakoś da radę. W końcu mój wóz jest najlepszy w kraju.
- Jak zwykle skromna- uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- No co? Ja tylko tak mówię... A jak masz coś do tego jakim mechanikiem jestem, to poszukaj lepszego.
- Nie znajdę lepszego od Ciebie- przytuliłam ją.
-Dobra puszczaj, bo musimy się pospieszyć o ile nie chcemy przegapić wyścigu.
Chwilę później byłyśmy już tuż przy trybunach, kiedy usłyszałam krzyk dziewczyny.
- Za chwilę przyjdę do Ciebie tylko coś załatwię.- powiedziałam do Amy.
- No problem, tylko się pośpiesz.
Amy odeszła a ja szybko ruszyłam w stronę z której usłyszałam krzyk. Zobaczyłam Greg'a trzymającego dziewczynę za szyję i Lukas'a celującego w nią bronią. Co oni do cholery tutaj robią?
Mówiłam, żeby nie przychodzili na wyścigi. I czego chcą od tej dziewczyny? Podeszłam bliżej, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Patrzyłam się czy czasami nie zostałam zauważona, kiedy prawie potknęłam się o czyjąś nogę. 
- Szlag.- wyrwało mi się, na całe szczęście silniki samochodów zagłuszyły to co powiedziałam. Osobą, przez którą prawie mnie zauważyli był Zayn. Tak Zayn Malik- ten sam który od kilku tygodni zatruwa moje życie i myśli. Popatrzyłam w jego czekoladowe oczy. Wyglądał na przestraszonego. Nie? Chyba bardziej zdziwionego. Kucnęłam przy nim. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam szeptem.
- O to samo mógłbym spytać również Ciebie.- odpowiedział.
- Dobra nie ważne, później o tym pogadamy.
Wsłuchałam się w to co mówią Greg i Lukas. Dziewczyna nieźle się wplątała, trochę tak jak ja tyle, że ona nie ma kasy i... lepiej nie kończyć.
- Czas się pożegnać ze wszystkim kochanie- powiedział Greg i puścił dziewczynę, która upadła na kolana.Po policzkach dziewczyny spływały łzy.
- Do zobaczenia w piekle księżniczko. - powiedział Lukas po czym pociągnął za spust.- O ile w ogóle istnieje.- zaśmiał się głośno. Dziewczyna upadła z hukiem na trawę.
 


- Co za...- zatkałam usta Malikowi.
- Cicho durniu, chcesz skończyć tak jak ona?- kiwnął głową na nie.- No to bądź cicho, z nimi się nie dyskutuje. I lepiej żebyś nigdy nie miał z nimi na pieńku. Chyba, że jesteś super wyszkolony, wtedy masz jakieś szanse na przeżycie...Dobra odsunę swoją rękę, ale bądź cicho bo inaczej powystrzelają nas jak kaczki.- odsunęłam swoją dłoń.
- Okej co to było do  jasnej cholery, możesz mi wytłumaczyć?
- Ludzie, których powinieneś unikać.- wstałam.
Stałam i patrzyłam się na Zayna.
- Wstaniesz, czy mam Ci wysłać specjalne zaproszenie?
- Co mówiłaś? - Jezu czy on w ogóle słucha tego co się do niego mówi.
Podałam mu rękę i pomogłam wstać.
- Chodź za chwilę mamy kolejny wyścig.
- A co z tą dziewczyną?
- Spokojnie oni wszystko posprzątają, nie masz się co martwić. A teraz rusz się bo musimy wygrać ten wyścig. 
- Dlaczego Ci tak na tym zależy? Przed chwilą zastrzelili jakąś dziewczynę, a ty przejmujesz się się tylko wyścigiem.
- Bo..
- Bo co ,oświeć mnie? - przysunął się bliżej mnie, tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
- Bo mam problemy ok?
- Jakie?- spytał, patrząc się w moje oczy z ciekawością.
- Co Cię to tak interesuje?
- Chyba mam prawo wiedzieć o co chodzi, szczególnie po tym co się przed chwilą stało. Czy ty ich znasz? 
- Tak,  mam małe porachunki z ich szefem.Potrzebuje kasy, żeby spłacić dług. Zadowolony? 
- A twój ojciec nie może go spłacić?- odsunął się trochę ode mnie.
- On o niczym nie wie, a nawet jeśli to myślę, że nie wziął by tego na poważnie.
- Dobra, ale dlaczego spłacasz jakiś dług? Trochę tego nie ogarniam.
- Jezu, nie ważne ,lepiej żebyś  się w to nie wplątywał to mój problem. I nie musisz wszystkiego rozumieć- odwróciłam się, żeby odejść.
- Tylko, że ja chcę Ci pomóc.- powiedział.
- Mi nie da się już pomóc.- Zayn złapał mnie za rękę i  mocno przytulił. To było dziwne, ale tego potrzebowałam, potrzebowałam odrobiny miłości, czułości, zrozumienia. Jezu dlaczego on tak cudownie pachnie. Osunęłam się od niego. 
- Dziękuję- powiedziałam.




Hej misie przepraszam, że mn tak długo nie było. Laptop, teraz problemy rodzinne i do tego szkoła. Naprawdę przepraszam. Możecie mnie zbesztać. Mam nadzieję, że rozdział jest ok. Niesprawdzony jak na razie. Za wszystkie błędy przepraszam. Kocham WAS!!!! Do następnego.

Proszę o komentarz to ważne:)


sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 7

          Rozdział 7              _____________________________________

 Trzymam jej zimną rękę z nadzieją, że otworzy swoje oczy i popatrzy na mnie z tą samą radością co zawsze, że zaśmieje się z moich dziadowskich żartów. 
______________________________________


 Doszliśmy do biura dyrektora. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Razem z Jeremim weszliśmy do pomieszczenia. Dyrektor szkoły był całkiem młody. Stara się przekonać Nas wszystkich że uczenie się cool. Nawet mu się to udało, coraz więcej osób przychodzi na zajęcia. Dopiero po chwili zauważyłam, że  na krześle na przeciwko dyrektora siedziała Amy. Zapomniałam wspomnieć, że po tym wszystkim co przeszła, zmieniła swoje zachowanie.
 Stała się bardziej buntownicza, zaczęła częściej wdawać się w bójki. Miała problemy z zaliczeniem jednego roku. Ciekawe co znowu przeskrobała, żeby tylko nie musiała zostać w kozie bo inaczej ze startu na wyścigu nici.
- Dobrze Amy, mam nadzieję, że się zrozumieliśmy?- spytał dyrektor.
- Tak panie dyrektorze.- powiedziała.
- I mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy, bo inaczej będę musiał panią zawiesić.
- Dobrze rozumiem.- powiedziała Amy, po czym wstała i udała się do drzwi. Złapała za klamkę i  odwróciła się w stronę Pana Robertsona ( dyrektora ).
- Do widzenia.- otworzyła drzwi i wyszła.
- Do widzenia, do widzenia.- powiedział dyrektor, który chyba nie zauważył faktu, że Amy już wyszła.
- O Dzień dobry.- Pan Robertson wstał i podszedł do Nas.- Ty pewnie jesteś nowym uczniem- zwrócił się w stronę Jeremiego. 
- Tak, przyszliśmy po plan lekcji.- chłopak uśmiechną się serdecznie.
- Ojej no tak zapomniałem.- dyrektor podszedł do biurka i zaczął uporczywie czegoś szukać w szufladach.- Jest...proszę.- podał kartkę Jeremiemu.
- Dziękuję.- odpowiedział chłopak. Dyrektor poklepał go delikatnie po ramieniu.
- Nancy mam do ciebie jedną prośbę.
- Tak proszę Pana.
- Oprowadzisz Jeremiego po szkole?
- Dobrze, ale nie musimy wrócić na lekcję?
- Nie nie później wytłumaczę wszystko Pani Benson. Nie musicie się o to martwić. A teraz muszę Was przeprosić, mam kilka spraw do załatwienia. 
- Do widzenia- powiedzieliśmy razem z Jeremim i wyszliśmy z gabinetu.

,, Po lekcjach"

Została ostatnia lekcja, na której raczej nie zagoszczę. Wyszłam z budynku i udałam się w stronę samochodu. Amy czekała już na mnie w aucie. Wsiadłam, a ona od razu zapaliła silnik. Jechałyśmy do domu. Po drodze dowiedziałam się, że rano Amy wdała się w bójkę z jakimś chłopakiem. Podobno oberwał tak, że nie mógł podnieść się z podłogi. Nie pochwalam takiego zachowania, ale jakby nie było sam ją sprowokował. Dojechałyśmy do domu i zaczęłyśmy szykować się do wyścigu. Opowiedziałam Ricie o Jeremim i tym jak udało mi się wykiwać nauczycieli. 
Amy sprawdzała samochody, a my zbierałyśmy potrzebne rzeczy.
O 17:00 wyjechałyśmy z domu. Każda innym samochodem, dla pewności. Dojechałyśmy na miejsce gdzie odbywały się wyścigi. 
Wysiadłyśmy z samochodu.
- Amy coś jest nie tak z autem.- powiedziała moja siostra.
- Dobra zaraz sprawdzę, weź mój wóz.
- Dzięki, Nancy chodź zobaczymy kiedy wyścig.- siostra pociągnęła mnie w stronę trybun.

,, Oczami Harrego ''

 Przyjechałem na wyścig trochę później niż chłopaki. Zaparkowałem niedaleko trybun. Wysiadłem z auta i zauważyłem że nad silnikiem samochodu stojącego obok pochyla się jakaś laska. Muszę przyznać miała mega tyłeczek, aż chciałbym ją klepnąć i złapać jej pośladki w moje ręce. 
Usiadłem na masce samochodu i zorientowałem się, że zapomniałem zaciągnąć ręczny. Niestety było za późno ,ja upadłem na ziemie ,a moje auto rąbnęło w drzewo. Usłyszałem śmiech i podniosłem głowę. Dziewczyna, która przed chwilą sprawdzała coś w aucie stała nade mną i nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Wyciągnęła do mnie rękę i pomogła mi wstać.
Otrzepałem spodnie z piasku. 
- Twój samochód już raczej nie pojedzie w dzisiejszym wyścigu.- powiedziała.
- Taa raczej nie, zostaje mi tylko kibicowanie kumplom... a tak w ogóle  jestem Harry.- podałem rękę dziewczynie.
- Ja Amy.-odwzajemniła gest.- wiesz muszę wracać do roboty.
- Okej nie ma sprawy ja też już idę.
Amy pochyliła się znów nad silnikiem, a ja jeszcze raz popatrzyłem na jej boski tyłek. Ona musi być moja.

,, Oczami Nancy "

To jakieś żarty jak to mamy jechać w parach? I w dodatku z kimś obcym. Ja potrzebuję kasy z wygranej w tym wyścigu, a jak trafię na kogoś słabego to nie mam szans na wygraną.
Wszyscy którzy zgłosili się do wyścigu stali pod trybunami, gdzie stał organizator i wyczytywał nazwiska.
Czekałam z niecierpliwością, aż wyczyta moje imię.
- Nancy Blame.-nareszcie.- Zayn Malik.- co?
Gościu w gejowskim ubraniu, że co?
Ja mam z nim jechać?
Nie to jakiś żart powiedzcie, że za chwilę wyskoczy ktoś z kamerą i powie, że to był zwykły wkręt.
Boże... Dobra Nancy weź się w garść, dasz radę, on jest całkiem dobry. Przynajmniej wiem, że mam duże szanse na wygraną.
 W pierwszym wyścigu miałam wziąć udział ja, Zayn, Jake, Victoria, Emili, Ivan.
Podeszłam do mojego ,, partnera ".
- Dobra, mam prośbę nie schrzań tego, to dla mnie bardzo ważne.
- Okej, okej damy radę.
- Mam taką nadzieję- powiedziałam i odeszłam.
Dlatego, że zostało nie wiele czasu do naszego pierwszego wyścigu, podjechałam na linię startu. Za mną stanął Malik swoim białym autem. Założyłam swoje,czarne, skórzane rękawiczki, bez palców które zawsze mam podczas wyścigów. Związałam włosy w wysoki kucyk i odpaliłam silnik. 


 Jakaś dziewczyna zaczęła odliczać od trzech. Kiedy powiedziała zero zamachnęła się flagą, a ja ruszyłam z piskiem. Jest to mój numer rozpoznawczy, fakt, że przez to szybciej zużywają się opony. Popatrzyłam w lusterko i zobaczyłam, że Malik jest zaraz za mną. Niech tylko niczego nie spieprzy bo będzie po mnie.
Wrzuciłam najwyższy bieg i zupełnie zatraciłam się w wyścigu.
Kibice krzyczeli i dopingowali nas jak tylko mogli. Takie okrzyki potrafią pomóc i dać kopa do jeszcze szybszej jazdy.
Czasami kibice są ważniejsi od tego jak jesteś przygotowany bo to oni motywują zawodników do działania...

 Hej kochani przepraszam Was za tak długą nieobecność. Chciałam trochę więcej czasu poświęcić przyjaciółkom i rodzinie. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, mógł być dłuższy. Jak wam mijają wakacje? Już nie wiele zostało wolnego trzeba z niego korzystać :)

 Do następnego pysiaczki :* :* :*