środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 9

Rozdział 9

 ,, Ona była, jest i będzie na zawsze tą jedyną"

- Chodź ..może już.. pójdziemy-podrapał się po karku.
Chyba nie jest przyzwyczajony to takich sytuacji. W sumie ja też nie. 
- Ok, bo zaraz zaczną bez nas. 
****
Ostatni wyścig się zakończył. Na całe szczęście udało nam się wygrać, chociaż nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o tym co do mnie powiedział. Czy on na prawdę tak myśli? Nie wiem...Jezu mam mętlik w głowie. Przy nim czuje się inaczej, nie wiem po prostu...Jest strasznie wkurzający, ale jest w nim coś co przyciąga mnie do niego.
Nie Nancy uspokój nie pozwól się omotać wokół palca. Pamiętaj co mówił Jack * Nie ufaj nikomu oprócz siebie* Ale tak się nie da.

,, Oczami Rity"

Jest całkiem nie źle, razem z Louisem, chyba tak ma na imię ten chłopak, zajęliśmy drugie miejsce. Muszę przyznać, że ma talent. No i jest mega przystojny, ale nie zwróci uwagi na takiego tłuściocha jak ja. W ogóle nie wiem jak on jest w stanie na mnie patrzeć, wyglądam jak świnia. Gruba, tłusta świnia. 
Poszliśmy odebrać nagrodę. Przy wchodzeniu na podest, który był ustawiony na takiej niby scenie, potknęłam się i gdyby nie Louis prawdopodobnie rozbiłabym sobie głowę. Chłopak trzymał mnie w silnych ramionach. Wyglądało to trochę jakbym była panną młodą. W chwili kiedy chciałam zejść, żeby mu ulżyć, cała widownia zaczęła gwizdać i krzyczeć ,,Całuj, całuj" Boże myślę, że moje policzki nie mogły być bardziej bordowe niż w tamtej chwili. 
-Dobra postaw mnie na ziemi. Jestem ciężka.- powiedziałam.
- Jesteś lekka jak piórko.-odpowiedział.
Taa na pewno mówi tak, żeby mnie pocieszyć. Chyba nie widzi tej oponki na moim brzuchu i grubych ud. Chłopak postawił mnie delikatnie na ziemi.
- Dzięki.-powiedziałam, chowając za włosami moje czerwone ze wstydu policzki. Staliśmy na ,,scenie'' czekając na wręczenie nagrody. Louis przybliżył się do mnie.
- Jesteś piękna, kiedy się rumienisz.-powiedział.
Nie no widział, jeju teraz to już na pewno nie mam u niego szans. Chwila...powiedział piękna? Odebraliśmy nagrodę, a ja chciałam jak najszybciej zejść ze sceny, ale uniemożliwiła mi to ręka Louisa. Złapał moją rękę i podniósł wysoko do góry, w geście zwycięstwa. Chyba się myliłam, jak wtedy byłam bordowa, to teraz moje policzki muszą płonąć.Chłopak opuścił ręke, ale nie rozłączył naszych dłoni. Dziwnie czułam się z faktem, że trzyma moją rękę ktoś kogo prawie nie znam. Fakt widziałam go już kilka razy na wyścigach, ale nic po za tym. Zeszliśmy ze sceny, a on nadal trzymał moją dłoń. No nie to żeby mi to przeszkadzało, ale to troszkę dziwne. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam na swoje buty. W tym momencie wydawały mi się nadzwyczaj interesujące. Louis złapał mój podbródek i uniósł go do góry. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Jego twarz była coraz bliżej mojej. Po chwili poczułam jego usta na swoich. Na początku było to delikatnie muśnięcie. Każdy kolejny pocałunek był mocniejszy, bardziej zachłanny. Oddawałam każdy z nich. Nie wiem co się ze mną działo. Nie potrafiłam na tym zapanować, ba nie chciałam. Louis przesunął językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o wstęp. Nasze języki tworzyły jedną wspólną całość. Chłopak jęknął z podniecenia. Oderwaliśmy się od siebie dopiero kiedy zabrakło nam tchu. Dobra. Nie jestem pewna co tutaj się stało? Czy on na prawdę mnie pocałował? Próbowałam odwrócić wzrok, ale to było wręcz niemożliwe. Patrzyliśmy się na siebie. Miałam ochotę jak najszybciej stamtąd uciec. I w sumie gdyby nie ręka Louisa udałoby mi się to wykonać. 
- Nie uciekaj. -powiedział.
- Ja...przecież nigdzie nie chciałam uciec.
- Twój wzrok mówił co innego. -powiedział z lekkim rozbawieniem.
- Po prostu coś Ci się przewidziało.
-  Nie mów, że żałujesz tego pocałunku? 
- Pozostawię to bez odpowiedzi. - odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Chwilę później usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa. 
- Czekaj.
- Tak? Coś się stało?
- Ymm, mogłabyś podać mi swój numer. 
- No, ok daj telefon.- chłopak podał mi urządzenie. Wstukałam w klawiaturę mój numer i oddałam Louisowi. 
- Teraz przynajmniej będę miał z tobą kontakt. - powiedział z uśmiechem. Ale on ma śliczny uśmiech. Normalnie aż nogi mi mięknął. 
- Dobra ja wracam do chłopaków. Będę dzwonić..Nie zapomnij o mnie.- rzucił i tyle go widziałam. Rozejrzałam się dookoła. 
- Ciebie? ...Nigdy.-powiedziałam szeptem. 
Cholera czy on...?Czy ja właśnie przed chwilą podałam mój numer? Powiedział, że zadzwoni. Kurde normalnie skakałabym ze szczęścia, ale tak trochę nie wypada. Chociaż kto mi zabroni? Zaczęłam skakać, normalnie jak jakaś mała dziewczynka, która dopiero przed chwilą dostała swoją wymarzoną lalkę. 


Hej kochani<3 Nowy rozdział , możliwe że nowa miłość. Ehh nie wiem co mam Wam powiedzieć. Nie potrafię się wytłumaczyć. Po prostu dałam ciała na całej linii. Przepraszam. Nie wiem ostatnio nic nie potrafię zrobić dobrze.. 

Do następnego misiaczki <3


 

sobota, 17 października 2015

Rozdział 8

Rozdział 8

,, Patrzę na nią i boję się, że już nigdy nie zobaczę jej oczu, uśmiechu, dołeczków w policzkach... Co się stanie jak jej zabraknie?"
( Przepraszam Was jak tylko mogę za tak długą przerwę, ale dopiero dzisiaj dostałam laptopa po naprawie )
Wzięłam ostatni zakręt i przejechałam przez linię mety, chwilę później przekroczył ją Zayn. Jest! Wygraliśmy jeszcze tylko dwa wyścigi. Wysiadłam z samochodu, tłum piszczał, ktoś z trybun rzucił mi nawet jakąś maskotkę. Podniosłam ją i szybko ruszyłam w stronę Amy. 
- Hej, jak tam? 
- Ok ale silnik zepsuty, trzeba będzie go wymienić tyle, że nie jestem pewna co tak dokładnie się z nim stało.- powiedziała zamykając maskę samochodu.
- Nie ma szans żeby odpalić silnik? 
- Teoretycznie są, ale może się to źle skończyć. Nie obiecuje, że odpalenie go nie zakończy się wybuchem.- zaśmiała się, czasami nie ogarniam jej żartów. 
- Chodź zobaczymy jak poradzi sobie Rita.
- Ok, myślę, że jakoś da radę. W końcu mój wóz jest najlepszy w kraju.
- Jak zwykle skromna- uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- No co? Ja tylko tak mówię... A jak masz coś do tego jakim mechanikiem jestem, to poszukaj lepszego.
- Nie znajdę lepszego od Ciebie- przytuliłam ją.
-Dobra puszczaj, bo musimy się pospieszyć o ile nie chcemy przegapić wyścigu.
Chwilę później byłyśmy już tuż przy trybunach, kiedy usłyszałam krzyk dziewczyny.
- Za chwilę przyjdę do Ciebie tylko coś załatwię.- powiedziałam do Amy.
- No problem, tylko się pośpiesz.
Amy odeszła a ja szybko ruszyłam w stronę z której usłyszałam krzyk. Zobaczyłam Greg'a trzymającego dziewczynę za szyję i Lukas'a celującego w nią bronią. Co oni do cholery tutaj robią?
Mówiłam, żeby nie przychodzili na wyścigi. I czego chcą od tej dziewczyny? Podeszłam bliżej, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Patrzyłam się czy czasami nie zostałam zauważona, kiedy prawie potknęłam się o czyjąś nogę. 
- Szlag.- wyrwało mi się, na całe szczęście silniki samochodów zagłuszyły to co powiedziałam. Osobą, przez którą prawie mnie zauważyli był Zayn. Tak Zayn Malik- ten sam który od kilku tygodni zatruwa moje życie i myśli. Popatrzyłam w jego czekoladowe oczy. Wyglądał na przestraszonego. Nie? Chyba bardziej zdziwionego. Kucnęłam przy nim. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam szeptem.
- O to samo mógłbym spytać również Ciebie.- odpowiedział.
- Dobra nie ważne, później o tym pogadamy.
Wsłuchałam się w to co mówią Greg i Lukas. Dziewczyna nieźle się wplątała, trochę tak jak ja tyle, że ona nie ma kasy i... lepiej nie kończyć.
- Czas się pożegnać ze wszystkim kochanie- powiedział Greg i puścił dziewczynę, która upadła na kolana.Po policzkach dziewczyny spływały łzy.
- Do zobaczenia w piekle księżniczko. - powiedział Lukas po czym pociągnął za spust.- O ile w ogóle istnieje.- zaśmiał się głośno. Dziewczyna upadła z hukiem na trawę.
 


- Co za...- zatkałam usta Malikowi.
- Cicho durniu, chcesz skończyć tak jak ona?- kiwnął głową na nie.- No to bądź cicho, z nimi się nie dyskutuje. I lepiej żebyś nigdy nie miał z nimi na pieńku. Chyba, że jesteś super wyszkolony, wtedy masz jakieś szanse na przeżycie...Dobra odsunę swoją rękę, ale bądź cicho bo inaczej powystrzelają nas jak kaczki.- odsunęłam swoją dłoń.
- Okej co to było do  jasnej cholery, możesz mi wytłumaczyć?
- Ludzie, których powinieneś unikać.- wstałam.
Stałam i patrzyłam się na Zayna.
- Wstaniesz, czy mam Ci wysłać specjalne zaproszenie?
- Co mówiłaś? - Jezu czy on w ogóle słucha tego co się do niego mówi.
Podałam mu rękę i pomogłam wstać.
- Chodź za chwilę mamy kolejny wyścig.
- A co z tą dziewczyną?
- Spokojnie oni wszystko posprzątają, nie masz się co martwić. A teraz rusz się bo musimy wygrać ten wyścig. 
- Dlaczego Ci tak na tym zależy? Przed chwilą zastrzelili jakąś dziewczynę, a ty przejmujesz się się tylko wyścigiem.
- Bo..
- Bo co ,oświeć mnie? - przysunął się bliżej mnie, tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
- Bo mam problemy ok?
- Jakie?- spytał, patrząc się w moje oczy z ciekawością.
- Co Cię to tak interesuje?
- Chyba mam prawo wiedzieć o co chodzi, szczególnie po tym co się przed chwilą stało. Czy ty ich znasz? 
- Tak,  mam małe porachunki z ich szefem.Potrzebuje kasy, żeby spłacić dług. Zadowolony? 
- A twój ojciec nie może go spłacić?- odsunął się trochę ode mnie.
- On o niczym nie wie, a nawet jeśli to myślę, że nie wziął by tego na poważnie.
- Dobra, ale dlaczego spłacasz jakiś dług? Trochę tego nie ogarniam.
- Jezu, nie ważne ,lepiej żebyś  się w to nie wplątywał to mój problem. I nie musisz wszystkiego rozumieć- odwróciłam się, żeby odejść.
- Tylko, że ja chcę Ci pomóc.- powiedział.
- Mi nie da się już pomóc.- Zayn złapał mnie za rękę i  mocno przytulił. To było dziwne, ale tego potrzebowałam, potrzebowałam odrobiny miłości, czułości, zrozumienia. Jezu dlaczego on tak cudownie pachnie. Osunęłam się od niego. 
- Dziękuję- powiedziałam.




Hej misie przepraszam, że mn tak długo nie było. Laptop, teraz problemy rodzinne i do tego szkoła. Naprawdę przepraszam. Możecie mnie zbesztać. Mam nadzieję, że rozdział jest ok. Niesprawdzony jak na razie. Za wszystkie błędy przepraszam. Kocham WAS!!!! Do następnego.

Proszę o komentarz to ważne:)


sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 7

          Rozdział 7              _____________________________________

 Trzymam jej zimną rękę z nadzieją, że otworzy swoje oczy i popatrzy na mnie z tą samą radością co zawsze, że zaśmieje się z moich dziadowskich żartów. 
______________________________________


 Doszliśmy do biura dyrektora. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Razem z Jeremim weszliśmy do pomieszczenia. Dyrektor szkoły był całkiem młody. Stara się przekonać Nas wszystkich że uczenie się cool. Nawet mu się to udało, coraz więcej osób przychodzi na zajęcia. Dopiero po chwili zauważyłam, że  na krześle na przeciwko dyrektora siedziała Amy. Zapomniałam wspomnieć, że po tym wszystkim co przeszła, zmieniła swoje zachowanie.
 Stała się bardziej buntownicza, zaczęła częściej wdawać się w bójki. Miała problemy z zaliczeniem jednego roku. Ciekawe co znowu przeskrobała, żeby tylko nie musiała zostać w kozie bo inaczej ze startu na wyścigu nici.
- Dobrze Amy, mam nadzieję, że się zrozumieliśmy?- spytał dyrektor.
- Tak panie dyrektorze.- powiedziała.
- I mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy, bo inaczej będę musiał panią zawiesić.
- Dobrze rozumiem.- powiedziała Amy, po czym wstała i udała się do drzwi. Złapała za klamkę i  odwróciła się w stronę Pana Robertsona ( dyrektora ).
- Do widzenia.- otworzyła drzwi i wyszła.
- Do widzenia, do widzenia.- powiedział dyrektor, który chyba nie zauważył faktu, że Amy już wyszła.
- O Dzień dobry.- Pan Robertson wstał i podszedł do Nas.- Ty pewnie jesteś nowym uczniem- zwrócił się w stronę Jeremiego. 
- Tak, przyszliśmy po plan lekcji.- chłopak uśmiechną się serdecznie.
- Ojej no tak zapomniałem.- dyrektor podszedł do biurka i zaczął uporczywie czegoś szukać w szufladach.- Jest...proszę.- podał kartkę Jeremiemu.
- Dziękuję.- odpowiedział chłopak. Dyrektor poklepał go delikatnie po ramieniu.
- Nancy mam do ciebie jedną prośbę.
- Tak proszę Pana.
- Oprowadzisz Jeremiego po szkole?
- Dobrze, ale nie musimy wrócić na lekcję?
- Nie nie później wytłumaczę wszystko Pani Benson. Nie musicie się o to martwić. A teraz muszę Was przeprosić, mam kilka spraw do załatwienia. 
- Do widzenia- powiedzieliśmy razem z Jeremim i wyszliśmy z gabinetu.

,, Po lekcjach"

Została ostatnia lekcja, na której raczej nie zagoszczę. Wyszłam z budynku i udałam się w stronę samochodu. Amy czekała już na mnie w aucie. Wsiadłam, a ona od razu zapaliła silnik. Jechałyśmy do domu. Po drodze dowiedziałam się, że rano Amy wdała się w bójkę z jakimś chłopakiem. Podobno oberwał tak, że nie mógł podnieść się z podłogi. Nie pochwalam takiego zachowania, ale jakby nie było sam ją sprowokował. Dojechałyśmy do domu i zaczęłyśmy szykować się do wyścigu. Opowiedziałam Ricie o Jeremim i tym jak udało mi się wykiwać nauczycieli. 
Amy sprawdzała samochody, a my zbierałyśmy potrzebne rzeczy.
O 17:00 wyjechałyśmy z domu. Każda innym samochodem, dla pewności. Dojechałyśmy na miejsce gdzie odbywały się wyścigi. 
Wysiadłyśmy z samochodu.
- Amy coś jest nie tak z autem.- powiedziała moja siostra.
- Dobra zaraz sprawdzę, weź mój wóz.
- Dzięki, Nancy chodź zobaczymy kiedy wyścig.- siostra pociągnęła mnie w stronę trybun.

,, Oczami Harrego ''

 Przyjechałem na wyścig trochę później niż chłopaki. Zaparkowałem niedaleko trybun. Wysiadłem z auta i zauważyłem że nad silnikiem samochodu stojącego obok pochyla się jakaś laska. Muszę przyznać miała mega tyłeczek, aż chciałbym ją klepnąć i złapać jej pośladki w moje ręce. 
Usiadłem na masce samochodu i zorientowałem się, że zapomniałem zaciągnąć ręczny. Niestety było za późno ,ja upadłem na ziemie ,a moje auto rąbnęło w drzewo. Usłyszałem śmiech i podniosłem głowę. Dziewczyna, która przed chwilą sprawdzała coś w aucie stała nade mną i nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Wyciągnęła do mnie rękę i pomogła mi wstać.
Otrzepałem spodnie z piasku. 
- Twój samochód już raczej nie pojedzie w dzisiejszym wyścigu.- powiedziała.
- Taa raczej nie, zostaje mi tylko kibicowanie kumplom... a tak w ogóle  jestem Harry.- podałem rękę dziewczynie.
- Ja Amy.-odwzajemniła gest.- wiesz muszę wracać do roboty.
- Okej nie ma sprawy ja też już idę.
Amy pochyliła się znów nad silnikiem, a ja jeszcze raz popatrzyłem na jej boski tyłek. Ona musi być moja.

,, Oczami Nancy "

To jakieś żarty jak to mamy jechać w parach? I w dodatku z kimś obcym. Ja potrzebuję kasy z wygranej w tym wyścigu, a jak trafię na kogoś słabego to nie mam szans na wygraną.
Wszyscy którzy zgłosili się do wyścigu stali pod trybunami, gdzie stał organizator i wyczytywał nazwiska.
Czekałam z niecierpliwością, aż wyczyta moje imię.
- Nancy Blame.-nareszcie.- Zayn Malik.- co?
Gościu w gejowskim ubraniu, że co?
Ja mam z nim jechać?
Nie to jakiś żart powiedzcie, że za chwilę wyskoczy ktoś z kamerą i powie, że to był zwykły wkręt.
Boże... Dobra Nancy weź się w garść, dasz radę, on jest całkiem dobry. Przynajmniej wiem, że mam duże szanse na wygraną.
 W pierwszym wyścigu miałam wziąć udział ja, Zayn, Jake, Victoria, Emili, Ivan.
Podeszłam do mojego ,, partnera ".
- Dobra, mam prośbę nie schrzań tego, to dla mnie bardzo ważne.
- Okej, okej damy radę.
- Mam taką nadzieję- powiedziałam i odeszłam.
Dlatego, że zostało nie wiele czasu do naszego pierwszego wyścigu, podjechałam na linię startu. Za mną stanął Malik swoim białym autem. Założyłam swoje,czarne, skórzane rękawiczki, bez palców które zawsze mam podczas wyścigów. Związałam włosy w wysoki kucyk i odpaliłam silnik. 


 Jakaś dziewczyna zaczęła odliczać od trzech. Kiedy powiedziała zero zamachnęła się flagą, a ja ruszyłam z piskiem. Jest to mój numer rozpoznawczy, fakt, że przez to szybciej zużywają się opony. Popatrzyłam w lusterko i zobaczyłam, że Malik jest zaraz za mną. Niech tylko niczego nie spieprzy bo będzie po mnie.
Wrzuciłam najwyższy bieg i zupełnie zatraciłam się w wyścigu.
Kibice krzyczeli i dopingowali nas jak tylko mogli. Takie okrzyki potrafią pomóc i dać kopa do jeszcze szybszej jazdy.
Czasami kibice są ważniejsi od tego jak jesteś przygotowany bo to oni motywują zawodników do działania...

 Hej kochani przepraszam Was za tak długą nieobecność. Chciałam trochę więcej czasu poświęcić przyjaciółkom i rodzinie. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, mógł być dłuższy. Jak wam mijają wakacje? Już nie wiele zostało wolnego trzeba z niego korzystać :)

 Do następnego pysiaczki :* :* :*











środa, 15 lipca 2015

Rozdział 6

 Rozdział 6 
_______________________________

 To wszystko przeze mnie. Nic takiego by się nie stało gdybym ją dopilnowała. To moja wina, ona nie powinna nigdy więcej trafić do tego szpitala.
________________________________________________________________________

 ,, Oczami Nancy " 

Siedziałam na łóżku i przeglądałam swojego laptopa, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a.
Odblokowałam urządzenie i przeczytałam treść wiadomości.
Dostałam cynk o kolejnych wyścigach. Dziwne po raz pierwszy będą w środku tygodnia, ale dla mnie to lepiej. Możliwe, że uda mi się zebrać pieniądze na czas. Wyścig będzie zaraz po moich lekcjach, czyli będę mieć mało czasu na przygotowanie. No nic w takim razie zwolnię się z ostatniej lekcji. Powiem, że boli mnie brzuch czy coś w tym stylu. Chociaż łatwiej byłoby się po prostu zerwać z tej lekcji.
Zresztą panie chyba przyzwyczaiły się do moich częstych nieobecności. Wychowawczyni już nawet nie dzwoni do ojca. 
Do mojego pokoju wpadły dziewczyny.
- Dostałaś info?-spytała Amy.
- A zapukać to nie łaska?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Jezu no dobra.- podeszła do drzwi i kilka razy zastukała.- Lepiej.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- uśmiechnęłam się do niej.
- Okej nie o to chodzi. Co robimy?- spytała Rita.
- Nie wiem jak wy, ale ja się zrywam.- ogłosiłam.
- W takim wypadku ja też. - powiedziała Amy.
- Tylko ja nie mogę. Mam wychowawczą i babka się skapnie, że coś jest nie tak i na stówę zadzwoni do ojca.- powiedziała na jednym wdechu Rita. 
- To zostań w domu i zadzwoń do sekretariatu, że nie przyjdziesz.- powiedziałam razem z Amy. 
- Okej, ale co mam powiedzieć?
- Na przykład, że wymiotujesz i boli Cię brzuch.
- A jak zadzwoni do taty?
- Jak zadzwoni to zadzwoni. Jego i tak nie będzie w domu. Zresztą ja zawsze. Więc czym ty się tak martwisz?- spytałam.
-  W sumie racja.- powiedziała siadając na łóżku obok mnie i Amy.
Resztę wieczoru spędziłyśmy na oglądaniu filmów i gadaniu. Nie  przejmowałam się zbytnio tym, że jutro jest poniedziałek i trzeba iść do szkoły. Za to moja siostra jak zawsze musiała mi tym zawracać dupę. 
I takim sposobem już o dwunastej leżałam sama, ponieważ dziewczyny poszły się umyć.
Jeszcze przez jakieś pół godziny przeglądałam twittera, a później odeszłam do krainy Morfeusza. 

,, w środę '' 

Wstałam o 7:00, ten głupi budzik. Czemu on zawsze dzwoni, nie mógłby się chociaż raz zepsuć? 
Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki.
Umyłam zęby i przemyłam twarz wodą. Nie było ze mną tak źle. Nie miałam worów pod oczami jak zazwyczaj. Narysowałam kreski moim ukochanym eyelinerem. Nie lubię się za bardzo malować, po prostu to jakoś nie mój styl. Kiedy widzę dziewczyny wymalowane jak pacynki to aż mnie odrzuca.
Uważam, że każda dziewczyna jest piękna i bez tego gówna na twarzy.
Poszłam do pokoju, wybrać ubrania na dzisiaj. W mojej szafie dominuje biel i czerń, ale da się też znaleźć jakieś kolorowe ciuchy.
Na dzisiaj wybrałam:


 Było ciepło dlatego założyłam krótkie spodenki, a sweterek ubrałam jako dodatek do tej stylizacji. Rzadko chodzę w sukienkach i spódniczkach. Staram się za bardzo nie stroić do szkoły, nie lubię być w centrum uwagi. A sam fakt, że biorę udział w wyścigach sprawił, iż jestem bardzo lubiana i idąc korytarzem słyszę: ,,- Ej patrz to ta Nixy".
Dużo osób chciałoby się ze mną przyjaźnić, ale jedynie dla "sławy". Dlatego ufam tylko przyjaciołom  którzy cały czas byli przy mnie i wiem, że mnie nie zawiodą i nie zostawią.
Zabrałam plecak i zeszłam na dół. Dziewczyny już na mnie czekały.
- No co tak długo?- spytała Amy.
Przewróciłam oczami.
- Masz drugie śniadanie- podała mi torbę z kanapkami w środku- a właściwie to pierwsze.- zaśmiała się.
- A ty coś jadłaś?- spytałam Rity, która siedziała przy stole kuchennym.
- Tak spokojnie, nie musisz się martwić. Amy tego dopilnowała.- odpowiedziała.
- Dzwoniłaś do sekretariatu?- zadałam kolejne pytanie.
- Tak już wszystko załatwione.- odpowiedziała z uśmiechem.- A teraz idźcie już.
- Okej, widzimy się na wyścigach.- powiedziałam i razem z Amy przytuliłyśmy Ritę na pożegnanie.
Wyszłyśmy z domu  i wsiadłyśmy do samochodu. Dzisiaj kierowała Amy, ponieważ mamy umowę, że zmieniamy się i codziennie jedzie ktoś inny. W sumie była kolej Rity, ale jak ona nie idzie to pojechała Amy.
 W piątki kończymy o różnych porach, dlatego jedziemy różnymi samochodami, ale w ciągu tygodnia tym samym, żeby nie marnować tyle benzyny.
Dojechałyśmy na szkolny parking. Wysiadłyśmy z auta i ruszyłyśmy. Już od samego wejścia słyszałam plotki o sobotnim wyścigu. Ugh, na całe szczęście za kilka minut lekcje.
Amy miała lekcje w innej sali, dlatego pożegnała się i odeszła.
Ja usiadłam na parapecie czekając na zajęcia.
Korytarzem szedł jakiś nowy chłopak. Nigdy go nie widziałam w szkole. Podszedł do mnie.
- Hej jestem Jeremy i jestem tutaj nowy. Wiesz czy tutaj będzie fizyka?-brunet podał mi rękę.
- Hej jestem Nancy.- odpowiedziałam na jego gest.- Tak będziesz miał teraz lekcję ze mną.-uśmiechnęłam się ciepło do Jeremiego. 
- Ale uważaj bo Pani nie jest.. no jakby to powiedzieć.. zbyt miła.- zaśmialiśmy się.
 - Spokojnie jakoś dam radę.
Zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do sali.
- Jak chcesz możesz siąść ze mną w ławce.- zaproponowałam.
- Dzięki, bo inaczej pewnie siedziałbym sam.
- Nie ma za co. Chodź- pokazałam chłopakowi ławkę przy której siedzę. 
Pani wstała od biurka.
- Dzień dobry. Jak pewnie widzicie macie nowego kolegę w klasie.
Wszyscy skierowali swoje oczy w naszą stronę.
- Masz już plan lekcji, yy jak masz na imię?.- spytała się chłopaka.
- Jeremi i nie proszę Pani jeszcze nie.
- No dobrze Blame idź z Jeremim do dyrektora.
Wstaliśmy i razem wyszliśmy z sali....

 Hej misie nowy rozdział, nowa osoba w bohaterach i pewnie nowe problemy. Wiem trochę nudny, ale obiecuję w następnym o wiele więcej będzie się działo. Jak myślicie jaką rolę odegra w życiu Nancy - Jeremy. I kim on wogóle jest? No tego możliwe że dowiecie w 7 rozdziale. Wróciłam z wakacji pełna nowych pomysłów. Tak więc szykujcie się na dziwne wydarzenia i zwroty akcji.
Tak przy okazji życzę wszystkim najlepszych wakacji ever!!
Okej nie przynudzam misie i Do następnego:* :*









środa, 1 lipca 2015

Rozdział 5

   Rozdział 5 
__________________________________

 Do sali wbiegało coraz więcej lekarzy. Nikt nie udzielił nam żadnej informacji. Pielęgniarka uspokajała nas jak tylko mogła, ale nikt nie mógł być spokojny tu chodziło o życie.....
Dlaczego jej nie dopilnowałam??

_____________________________________________

,, Oczami Nancy "

Siedziałam zamyślona na masce mojego samochodu. Jak ja mam w tydzień zarobić tyle kasy? Musiałabym oddać wszystkie swoje oszczędności a w ten sposób nie miałabym żadnych środków do życia. Po co im te pieniądze akurat w następnym tygodniu? 
Nie musieli podnosić stawki...
Dobra może dziewczyny mają trochę więcej chajsu, z tą myślą wstałam i weszłam do samochodu.
Odpaliłam silnik i szybko ruszyłam w drogę powrotną do domu. Ojciec wyjechał w delegację i nikogo oprócz dziewczyn nie będzie. W sumie to bardzo korzystna sytuacja ,ponieważ nie będę musiała się tłumaczyć co znowu robiłam tak późno po za domem.
Wjechałam do garażu i zaparkowałam w jedynym wolnym miejscu. Amy leżała pod jednym z samochodów. Tata udostępnia jej nasz garaż. Dobrze wie, że jest ona w bardzo trudnej sytuacji. Rodzice totalnie ją olali po tym jak skończyła osiemnaście lat, wywali ją na ulice i zdali na łaskę innych ludzi. Przyjaźnimy się od małego zawsze nam pomagała, dlatego wybłagałam ojca, żeby pozwolił jej zamieszkać u nas. Nie mówię, żeby był jakoś mega szczęśliwy z tego powodu. Ojciec zawsze uważał, że Amy należy do tej 
,, drugiej klasy" i nie chciał, abyśmy się z nią widywały. Tylko, że jego tak często nie było i nie wiedział co się z nami dzieje. Swoje zdanie o Amy zmienił dopiero po tym jak moja siostra zaczęła się głodzić, a ona codziennie pilnowała, żeby Rita zjadała śniadanie, obiad i kolację. Cieszę się, że mieszka z nami i jest tak blisko.
Lubię jej sposób bycia, zawsze jest taka odważna. W sumie muszę powiedzieć, że nie zawsze taka była.
To wszystko zmieniło się po tym jak jej rodzice zaczęli coraz więcej pić, do tego doszły jeszcze narkotyki. Ojciec kilka razy uderzył ją po pijaku. Amy nie wytrzymywała już tego, przez to wszystko sięgnęła po żyletkę. Nikt nie zauważył, że jest z nią, aż tak źle. Codziennie uśmiechała się i udawała, że wszystko jest dobrze. Niestety raz za mocno nacisnęła żyletkę na swoim nadgarstku i straciła przytomność. Została zabrana do szpitala. Lekarze nakazali szkolnemu psychologowi zapisać ją na jakieś spotkania dla osób z takimi samymi problemami.
Amy nie chciała chodzić na te spotkania. W szkole nikt nie dowiedział się o jej problemach. Sprawa była wyciszona, żeby nikt jej nie wyśmiewał i z niej nie szydził. Wszyscy uważali, że ma normalnych rodziców i całkiem udane życie. Nigdy nie opowiadała innym o swoim życiu, dlatego wprowadzała ludzi w błąd. Jedynymi osobami, które wiedzą o tym wszystkimi jestem ja i Rita...
Zapukałam delikatnie w maskę samochodu, żeby wsunęła się z pod auta, pod którym aktualnie leżała.
- Hej Amy, jeszcze pracujesz? Myślałam że już dałaś sobie na dzisiaj spokój.
- Cześć tak, ale zadzwonił facet i poprosił, żeby na jutro auto było gotowe. Zaproponował dwukrotnie większą cenę. Tylko dlatego się zgodziłam.
- Drake i jego kumple, kazali za tydzień przynieść więcej kasy... i potrzebuje twojej pomocy... ja nie mam tyle pieniędzy.

,, Oczami Zayna " 


Wróciłem do domu bardzo późno, ponieważ przy okazji wstąpiłem na chwilę do baru. Znaczy miałem zamiar być tam krótko, no ale jakoś tak się złożyło, że zajęło mi to trzy godziny.
Starałem się najciszej jak potrafię wejść po schodach na górę, ale specjalnie żeby nie obudzić innych nie zapaliłem światła . 
Potknąłem się o but stojący po środku korytarza, tym samym zrzucając z komody kilka zdjęć. Odgłos tłuczonego szkła było chyba słychać aż na ulicy. Sam upadek nie byłby taki bolesny gdyby nie fakt, że kawałek szkła wbił mi się w rękę.
Od razu zapaliło się światło, a chłopaki zbiegli na dół.
Zayn trzymał w kij do bejsbola, Harry pistolet, Liam jakoś rurkę, Louis komórkę, a Niall talerz i kanapkę.
Ach Ci chłopcy przygotowani na wszystko, nikt przed nimi nie ucieknie. 
Wszyscy oprócz mnie zaczęli się śmiać.

 - Wiesz mogłeś nas inaczej obudzić- powiedział przez śmiech Niall.
- Stary, nic ci nie jest?- Harry podał mi rękę.
No wreszcie ktoś normalny...
- Nie ale muszę wyjąć szkło z ręki i trochę tu ogarnąć bo rano znowu będzie tak samo.
- Ale wiesz, że jest już prawie szósta?- powiedział roześmiany Louis.
- Serio?
- No, nie wiem gdzie byłeś po wyścigach, ale trochę ci to zajęło.- powiedział Liam.
- Pojechałem do baru.
- Na pewno? Bo coś nie chce mi się wierzyć, że tyle czasu spędziłeś w klubie.- powiedział Lou.
- Tak byłem w klubie- powiedziałem - a teraz idę do łazienki.
- Dobra tylko nie zabij się po drodze.- krzyknął do mnie Harry, który poszedł do kuchni...

 No witam Was kochani. Dzisiaj w rozdziale dużo było o przyjaciółce Nancy- Amy. Kto już ją polubił- łapka w górę. Ale z tego Zayna niezdara. Jak myślicie co będzie w następnym rozdziale...
W sobotę jadę na tydzień do Ustki i nwm czy będę mieć dostęp do internetu. W każdym razie zaraz po powrocie postaram się pojawić się z nowym rozdziałem.
Podoba wam się rozdział? Piszcie w komentarzach:*

Do następnego rozdziału Pysiaczki:* :*

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 4

Rozdział 4

fragment oddzielony linią jest zwiastunem ostatnich rozdziałów:)
 __________________________________________________________________________

 Siedziałam przed salą szpitalną, kiedy podszedł do mnie Lou.
- Co z nią?- spytał zdenerwowany
- Lekarze nic nie mówią, ....ale nie wygląda to dobrze- w moich oczach pojawiły się łzy.
 _____________________________________________________

Jeśli chodzi o rodziców to nasza mama zmarła jeszcze jak byłyśmy małe. Ojciec nie za bardzo się nami interesuje.... 
Czasami odnoszę wrażenie, że chce się nas tylko jak najszybciej pozbyć z domu.
Ostatnio przebywał z nami przez dłuższy czas jak byliśmy na terapii, czyli jakieś dwa miesiące temu. Nie dawno znalazł sobie nową panienkę. Zarozumiałą pindzie, która leci na jego kasę.
Kolejna głupia blondi pojawiła się pod naszym dachem, przecież ona nie ma w sobie nic naturalnego to w 100% plastik. Od razu widać, że robiła sobie mnóstwo operacji plastycznych, ale nie mój kochany ojczulek tego nie widzi. Ona jest jego oczkiem w głowie. Ciągle słyszę a bo ona to, bo ona tamto. Jezu masakra. Raz zostałyśmy z nią same na tydzień, ponieważ ojciec musiał wyjechać w delegację. Nawet głupiego makaronu nie potrafiła zrobić.
Ugh nienawidzę jej...
Z zamyślenia wyrwała mnie Amy machająca ręką przed moją twarzą.
- Wszystko w porządku- spytała.
- Tak wszystko oki, po prostu zamyśliłam się na chwilkę.
- Na chwilkę? Gadam do Ciebie już od pięciu minut a ty nic, tylko patrzysz się cały czas w jeden punkt.
- Sorki.
- Dobra nie ważne, musisz się przygotować. Chodź- złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę samochodu.

******
,, Oczami Zayna''

- Kurwa Horan przez Ciebie się spóźnimy- krzyknąłem z dołu.
- Już jestem, już jestem, spokojnie- powiedział blondyn.
Spojrzałem na niego groźnie, ale nie skomentowałem tego co przed chwilą powiedział. Wyszliśmy z domu i szybko wsiedliśmy do auta, reszta chłopaków pojechała wcześniej. 
Jechałem najszybciej jak mogłem, ale musiałem uważać na policję,  bo ostatnio coraz więcej jest ich na tej trasie.
A ja nie zamierzam siedzieć już trzeci raz w kiciu. 
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zorientowaliśmy się, że wyścig już się rozpoczął. 
- Szlag.- powiedziałem i kopnąłem w kamień znajdujący się obok mnie. Dobra może Harry wystartował.
Poszedłem na trybuny, dzisiaj było o wiele więcej ludzi niż normalnie. Prowadził samochód... no można się było tego spodziewać. Na prowadzeniu była  Nixy, bo jakby inaczej. Hazz nie miał z nią szans, ale i tak trzymał się nawet nawet.
Na ostatnim okrążeniu Nancy przyspieszyła i z zawrotną szybkością wjechała na metę. Wcisnęła na maksa hamulec, przez co kilka razy okręciła się dookoła. 



Widownia zaczęła krzyczeć i gwizdać. Wszystkim podobało się to co ta mała wyczynia. Kiedy nareszcie się zatrzymała, ludzie siedzący na trybunach otoczyli auto i czekali, aż zwyciężczyni wysiądzie z pojazdu. Dziewczyna wysiadła i ruszyła w stronę organizatora, aby odebrać swoją nagrodę. On wręczył jej kopertę i pogratulował wygranej. Nixy pożegnała się i ruszyła w stronę swojego samochodu. Odpaliła silnik i odjechała, zostawiając za sobą ludzi. Ciekawe czemu znowu tak szybko odjeżdża.
Szybko pobiegłem do auta i odpaliłem moją maszynę. 
Ruszyłem w stronę za dziewczyną.
Tak, tak wiem.
,, Malik będziesz smażył się w piekle"
Hym no ale cóż co ja mogę na to poradzić, jestem jaki jestem.
Starałem się utrzymywać odpowiedni dystans, aby nie zobaczyła, że ktoś za nią jedzie.
Dojechaliśmy na jakieś wzgórze. Nancy zatrzymała się i zgasiła silnik, po czym wysiadła z pojazdu. Stanąłem za jakimś drzewem tak, żeby widzieć wszystko, ale nie być zauważonym.
Po chwili z drugiej strony przyjechało czarne BMW. Wysiadło z niego dwóch umięśnionych mężczyzn. Podeszli do Nixy i chyba się z nią przywitali. Było już trochę ciemno i nie widziałem dokładnie twarzy tych gości, ale wydaje mi się że nie należą do tych milusińskich. Po krótkiej wymianie zdań między nimi, dziewczyna podała im kopertę z wygraną, z dzisiejszego wyścigu.
Czegoś tutaj nie rozumiem, dlaczego oddała im kasę?
Szantażują ją czy coś, nie jej ojca  stać na milion ochroniarzy więc to raczej nie wchodzi w grę. Może ma u nich jakiś dług?
Kolesie wrócili do swojego auta i odjechali z piskiem opon.
Na całe szczęście mnie nie zauważyli.
Dziewczyna usiadła na masce samochodu i schowała twarz w dłoniach...

Hej to ja z czwartym rozdziałem, troszkę mnie tutaj nie było ale miałam poprawy, ale już mam więcej czasu i możliwe że rozdział 5 pojawi się już za tydzień.
Jak myślicie kim są ci faceci i czego chcą od Nancy?
Co będzie dalej?

 Buziaczki Pysiaczki :)

:*:*:*





sobota, 9 maja 2015

Rozdział 3

Rozdział 3

Nancy Blame ( pseudonim Nixy) - urodzona w 1995 roku, najmłodsza uczestniczka wyścigów samochodowych, zwyciężczyni wielu nagród m.in. Pucharu European Race*.

więcej informacji w artykule...

,, Chwila grozy''

Dnia 26 czerwca odbył się po raz szósty wyścig ,,The World Champions''*. Wystąpiła w nim zaledwie siedemnastoletnia Nancy.
Na ostatnim etapie trasy wpadła w poślizg...
Służbom ratowniczym w porę udało się wyciągnąć Nancy z samochodu. Lekarze reanimowali ją przez ponad piętnaście minut. Na całe szczęście ratownikom udało się przywrócić akcję serca.
Nixy została przetransportowana do szpitala, jednak lekarze poinformowali nas , że jej zdrowiu i życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.

                                                                                     opublikowano 2012-06-28

Czytałem to wszystko i nie wierzyłem własnym oczom. Zacząłem przeglądać kolejny artykuł.

,,Powrót, w wielkim stylu''

Chyba każdy w Londynie zna jej imię. Po ponad rocznej przerwie wróciła na tor i to z wielkim hukiem. Mówimy tutaj o Nancy Blame, która po raz kolejny wygrała puchar w  Race to Clouds**
Liczymy na kolejne wygrane i życzymy udanych startów. 

                                                      opublikowano 2013-09-14


 Chwila, to jest ta dziewczyna, która wygrała ze mną w Paryżu. Wygląda zupełnie inaczej wtedy miała krótkie blond włosy...
Teraz przynajmniej wiem z kim mam do czynienia, będzie nie zła zabawa. Ciekawe na ile tutaj przyjechała i czy wystąpi w wyścigach. Pewnie szykuje się do United SportCar Championship**. 

,, na wyścigach''

,, Oczami Nancy''

Przyjechałam razem z moją siostrą- Ritą i najlepszą przyjaciółką - Amy. 
Amy jest jednym z najlepszych mechaników na świecie ( Nie wiem czy czasami nie przesadzam ) . Kiedyś startowała w wyścigach , ale z różnych powodów musiała z tym skończyć. Między innymi również dla tego przefarbowała sobie włosy. Jest trochę wybuchowa i bardzo pyskata, ale za to ją uwielbiam.
Moja siostra jest ode mnie starsza o nie całe 2 lata, chociaż czasami myślę, że to ja jestem ta starsza. Praktycznie każda impreza kończy się tym, że muszę po nią przyjeżdżać. Tata każe mi się nią opiekować, ponieważ kiedyś miała małe problemy z nie jedzeniem. Można powiedzieć, że była anorektyczką. Właściwie nadal jest, bo tego nie da się wyleczyć. Dobrze się dogadujemy, ale ostatnio zauważyłam, że nie mówi mi wszystkiego.

* wymyślone nazwy

** Istniejące wyścigi
 Hej, sorki za błędy, ale jestem u cioci a u niej nie się napisać c z kreską. Jak wrócę do domu to to poprawię. Mam nadzieję że rozdział się Wam podoba mimo licznych błędów:*

Nowy rozdział= 140 wyświetleń lub jeden kom.

Rozdział naprawiony:)

sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 2

                       Rozdział 2

 Zostało ostatnie okrążenie...

Samochód nieznajomego wyprzedził Chad'a i jako pierwszy przekroczył linię mety. Tylko nie to!!! 
Chłopak wyszedł z samochodu, od razu otoczyło go pełno dziewczyn. O ile tak można by było je nazwać, bo nie do końca można to rozpoznać( jak mają na sobie tyle tapety). Nienawidzę takich dziewczyn, one w ogóle siebie nie szanują. 
Chad podszedł do mnie.
- Nancy, przepraszam Cię.... myślałem, że wygram.
- Nie odzywaj się... Nienawidzę Cię!!! Jesteś taki jak wszyscy!!!- odwróciłam się.
- Nancy, zaczekaj  Ja Ci wszystko wytłumaczę.... Proszę, zaczekaj.
- Wal się gnoju- odkrzyknęłam nawet się nie odwracając.
Poczułam, że ktoś złapał mnie za ramię. Myślałam, że to Chad.
- Powiedziałam... Nie odzywaj się do mnie!- wyrwałam swoją rękę i odwróciłam się w stronę osoby, która ją trzymała.... i aż mnie zatkało. Przede mną stał chłopak, który wygrał wyścig.
- Sorry, to nie było do Ciebie...
- Okej w porządku ... Chodź odwiozę Cię do domu.
- Nie dzięki poradzę sobie sama.
- Ale wiesz, że wygrałem
- Tak... i co z tego ja się na to nie zgodziłam.
- Serio i tak nie masz czym wrócić, więc lepiej się ze mną nie kłóć.
- Akurat tak się składa, że mam czym wrócić.

                             ,, Oczami Zayna''

Odszedłem od dziewczyny. Czekałem chwilę, żeby zobaczyć co zrobi.
Po kilkunastu minutach podjechał po nią samochód, wysiadła z niego dziewczyna o czerwonych włosach. Przytuliła Nancy, a później przesiadła się na miejsce pasażera. Natomiast Nancy usiadła na miejscu kierowcy.
Odjechały z piskiem opon. O co tu do chuja chodzi!?

                                 ***********
Wróciłem do domu, auto odstawiłem do garażu.
- Hej chłopaki.
- Cześć, gdzie byłeś?
- A .... musiałem coś załatwić.
- Dobra... chcesz coś zjeść??- spytał Niall.
- Nie, dzięki nie jestem głodny. Idę do siebie.
Poszedłem na górę. Zmęczony opadłem na łóżko. Moje myśli cały czas były skupione wokół tej jednej dziewczyny. Kim ona tak naprawdę jest. Muszę ją poznać... 
Zszedłem na dół do kuchni. Przy wysepce kuchennej siedział Louis.
- Co tam stary?- spytał.
- Nic, ciekawi mnie jedna rzecz.
- Jaka?
- Znasz może jakąś Nancy, spotyka się z Chad'em.
- Tak nazywa się Nancy Blame, ale znana jest też pod pseudonimem Nixy.
- Okej, dzięki za pomoc- wyciągnąłem z szafki chrupki i wróciłem do swojego pokoju.
Odpaliłem laptop, poszukam jakiś informacji na temat tej dziewczyny. Nie powiem bardzo mnie zaintrygowała.
Wystukałem w Googlach jej imię i nazwisko.
Zacząłem czytać od pierwszej strony.
Nancy Blame ( pseudonim Nixy)- urodzona w 1995 roku, najmłodsza uczestniczka wyścigów, zwyciężczyni wielu ....

 Hej, mamy już kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba. Jak tam mija weekend?? Mi całkiem fajnie, wygrałam zawody. Cieszę na maksa. Hi Hi Hi....

Do Następnego Pysiaczki;)

wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 1

                        Rozdział 1

                            ,, Oczami Zayn'a ''
   
Znowu jestem na wyścigach, ostatnio cały czas wygrywam. W sumie chciałbym się z kimś wreszcie pościgać, ale nikt tutaj nie dorasta mi do pięt. Harry i Louis znowu majstrowali coś przy samochodzie, a ja i Liam szykowaliśmy się do naszych startów.

Zacząłem się ścigać jak miałem 16 lat. Już od małego interesowałem się samochodami. Matka zawsze powtarzała, że to nie bezpieczne i lepiej żebym z tym skończył. No niestety tak się nie stało. Właściwie zarabiam na wyścigach, mam pracę ale mało płatną. 
Zauważyłem, że ktoś zaparkował zaraz obok mojego samochodu. Z auta wysiadł jakiś koleś, a zaraz po nim dziewczyna. Muszę przyznać naprawdę ładna. Chyba była trochę wkurzona. Usiadła na masce samochodu.
- Ej Nancy, zejdź bo zabrudzisz mi maskę.- dziewczyna wstała.
- Pieprz się zasrańcu- dodała, kiedy odszedł. Kopnęła z całej siły w oponę.- traktuje Ciebie lepiej ode mnie- powiedziała chyba do samochodu. Nagle podniosła głowę i szybko rozejrzała się dookoła.
Zauważyła mnie, a jej policzki stały się różowe. 
Po chwili wrócił ten koleś.
- Chad kiedy wyścig.- spytała dziewczyna, o czyli ten koleś to Chad. Słyszałem o nim podobno ma bardzo dzianych rodziców. Wszystko od nich dostaje. Co za frajer.
- Za chwilę- odpowiedział, jak na mój gust dosyć oschle.
Postanowiłem, że się trochę zabawię.

                       ,, Oczami Nancy''

Podszedł do nas chłopak, który wcześniej stał przy samochodzie i bacznie nas obserwował.
- Hej stary- powiedział nieznajomy.
- Hej- odpowiedział zdziwiony Chad.
- Chciałbyś się ze mną pościgać.- powiedział z głupim uśmieszkiem. Przyznaje był naprawdę seksowny, miał czarne włosy , ciemniejszą karnację i brązowe oczy.
- Dobra, okej. O co chcesz się założyć?
- O nią.- wskazał palcem, a mnie zamurowało- Jeśli wygram będzie moja i nie będziesz mógł się z nią więcej spotykać.
- Noo.... dobra- że co zgodził się??? - niech Ci będzie, ale jak ja wygram to się od nas odczepisz.
- Okej... i niech wygra najlepszy- powiedział i puścił do mnie oczko.
Nie no nie wierzę, jak on mógł. Wiedziałam, że jest idiotą, ale nie wiedziałam, że aż tak.
- Chad, ale jak on wygra to ja będę musiała z nim być. Co ty sobie myślałeś?
- Spokojnie, na pewno wygram, nie masz się o co martwić.- chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Mam nadzieję, że wygrasz ale nawet jak to się stanie to nie licz na to, że jeszcze kiedyś się z tobą umówię. 
- O a co by twoi rodzice na to powiedzieli??
- Jakby się dowiedzieli jaki jesteś na prawdę to nigdy nie pozwoliliby mi się z tobą spotykać... wiesz byłam z tobą bo oni tak chcieli. Uważali że jesteś dobrze wychowany, ale to gówno prawda, ty nawet jakbyś chciał być miły to i tak by Ci to nigdy nie wyszło.
Odeszłam jak najdalej od tego palanta. W głębi duszy mam nadzieję, że wygra bo nie chcę być dziewczyną kogoś zupełnie obcego. Usiadłam na trybunach za chwilę miał rozpocząć się wyścig. Dwa auta ustawiły się na linii  startu.
Jakaś dziewczyna zaczęła odliczać.
- 3 .... 2- warkot silników stawał się coraz głośniejszy - .... 1.... start!!
Wyścig się rozpoczął, samochód Chad'a objął prowadzenie...
Zostało ostatnie okrążenie....


 Hej mamy pierwszy rozdział. Jupi Jej !!! Nie wiem czy się spodobał ale jest w miarę w miarę...
Prosiłabym was o króciutkie skomentowanie mojej pracy. Chce wiedzieć czy jest sens prowadzić tego bloga...

Do następnego;)

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Wstęp

                          WSTĘP


 Myślałeś kiedyś jak to jest uciekać przed swoją przeszłością?

 Kiedy każdy dzień przypomina Ci o tym co się wydarzyło?

 Kiedy nie radzisz sobie z rzeczywistością?

Nikt z nas nie poradził by sobie w takiej sytuacji, ale Nancy jest inna potrafi zmierzyć się ze swoimi najstraszniejszymi lękami. Stawia czoła swojemu życiu....


No i mamy początek historii, ciekawe czy będzie miała pomyślne zakończenie??? Tak to zależy w zasadzie tylko  ode mnie noo ale... Jak coś możecie dawać jakieś pomysły na pewno je wykorzystam;) Możecie też krytykować. Muszę przyznać że nie jestem idealna i mam prawo do błędów, dlatego jak będzie coś nie tak to piszcie;) Dobra koniec.. hi hi hi

Uwielbiam Was!!!

sobota, 18 kwietnia 2015

Hej

 No to zaczynamy nową przygodę, życzę miłego czytania!!!!!

Rozdziały pojawiały się co minimum 2 tygodnie, chyba że będę miała więcej czasu;)

;);););););)